Od tamtego wydarzenia minął
miesiąc. Hermiona jednak nadal czasami nocami nie mogła spać, mając w głowie to
pełne nienawiści spojrzenie Freda. Myślała o tym tylko, gdy była sama. Ginny na
zmianę z Peterem spędzali z nią tak wiele czasu, że bywały momenty, gdy miała
ich już serdecznie dosyć. By nie zrobić im przykrości, nie dawała tego po sobie
poznać.
Fred strasznie żałował tego, jak
potraktował dziewczynę. Wiele razy próbował ją przeprosić, lecz ona była
nieugięta. Nie chciała nawet na niego patrzeć. Nie odpisywała na listy, ba
nawet ich nie otwierała. Nie wiedział, co mu przyszło do głowy by oskarżyć
Pannę Granger o czary. Choć gorsze i tak były przypuszczenia o chorej
zazdrości. A z Angeliną nie układało mu się najlepiej.. Mimo już długiego czasu
ona nadal nie mogła pogodzić się z faktem, że po 4 latach gry, wypadła z
drużyny. Z wrogością traktowała Ginny, tak samo jak Harry’ego i Hermionę.
Uważała, że to ich wina. Często było ją
widać z czerwonymi od płaczu oczami.
A Ginny? Ruda nie przejmowała
się tym, co myśli i robi Angelina. Miała ważniejsze sprawy na głowie. Od
miesiąca, czyli od wejścia do quidditcha kłóciła się z Deanem prawie cały czas.
Hermiona próbowała ją jakoś pocieszyć, jednak tam afera goniła za aferą. Thomas
był strasznie zazdrosny o częste kontakty Rudej z Wybrańcem, ale nie dało się
nic z tym zrobić, bo po wygranym meczu z Puchonami, Gryfoni bardzo mocno
chcieli się przygotować do walki ze Slytherinem i ich treningi odbywały się
codziennie.
Hermiona unikała Freda jak
ognia. Bardzo zbliżyła się do Petera. Franklin w ostatnim czasie pomógł jej
niemiłosiernie. Mogła się już nazwać jego dziewczyną. Przytulali się, chodzili
korytarzami za rękę, co spowodowało niedowierzanie Gryfonów i wyzwiska
Ślizgonów. Dziewczyna starała się tym nie przejmować, jednak nie było to łatwe.
W połowie października miała
odbyć się pierwsza wycieczka do Hogsmeade. Gryfonka wybierała się tam
oczywiście ze swoim chłopakiem, jednak w ostatniej chwili plany się zmieniły,
ponieważ Peter zarobił szlaban u Mcgonagall i ta nie pozwoliła mu wyjść.
Niespodziewana wiadomość bardzo ucieszyła Harry’ego i Rona, którzy rozpaczali
nad tym, że mają z dziewczyną coraz mniejszy kontakt. Tak więc w sobotnie
przedpołudnie ubrali się ciepło i wyszli z zamku, udając się w stronę wioski.
- Hermiono?
– zagadnął ją nagle Harry.
- Tak?
- Bo my tak
z Ronem.. chieliśmy wie-edzieć.. – nie wiadomo z jakiego powodu zaczął się
jąkać.
- Co
chcieliście wiedzieć? – uśmiechnęła się.
- No,
dlaczego ty właściwie bratasz się z maksymalnie czystokrwistymi? – dokończył za
Pottera Ron.
-
Przepraszam cię Ronald, ale Ty też jesteś, jak to nazwałeś? O! Maksymalnie
czystokrwisty.. – zdenerwowała się lekko.
- Ale ja
jestem Gryfonem! – żachnął się chłopak.
- Chłopcy
nie będę z wami rozmawiać na ten temat.. Bo wasze uprzedzenie do Ślizgonów i
tak nigdy się nie zmieni. – odparła. – A Ślizgon to taki sam osobnik jak Puchon
czy Krukon, a nawet Gryfon. – dodała.
- Ale on
jest w drużynie Slytherinu.. – chciał jeszcze podchwycić temat Harry.
- I co z
tego? W następnym meczu o tak będę kibicować Gryfonom. – skonczyła, jednak bez
uśmiechu.
Dochodzili powoli do wioski. Rozmawiali o wielu sprawach, jednak nie
były to zbyt istotne rzeczy. Quidditch, eliksiry, qudditch, miotły, qudditch,
tłuczki, quidditch. Hermiona miała powoli tego dość. Nagle Weasley całkowicie
zmienił temat.
- Hermiono?
– spytał.
- Co tym
razem? – nie wiedziała czego się spodziewać.
- Bo.. –
teraz ten się zaczął jąkać. Co się z nimi stało? – pomyślała. – Bo chciałbym z
tobą porozmawiać o Fredzie. – dokończył.
- O kim? –
przeraziła się Hermiona. – A po co?! – niemal krzyknęła.
- Hej, nie
denerwuj się. – próbował ją uspokoić Harry. – Nie mamy złych zamiarów. – dodał.
- O co
chodzi? – mówiła nadal podniesionym głosem.
- Bo on
chciał bardzo z Tobą porozmawiać, a Ty.. – chciał powiedzieć, jednak
natychmiast przerwała mu Gryfonka.
- On już raz
ze mną w bardzo świetny sposób porozmawiał! Nie przyznał się Wam, że nazwał
mnie szlamą? – zapytała ze złością.
- On nam o
wszystkim powiedział, naprawdę, ale słuchaj, jemu naprawdę jest przykro. – Ron
próbował usprawiedliwiać brata.
- Przykro?
Jemu jest przykro?! Śmieszne. – roześmiała się ironicznie. – Wiecie co?
Trzymajcie sobie z nim, a ja zrobię zakupy sama! – odwróciła się napięcie i
odeszła.
- Kobiety..
– westchnął Ron i nawet nie próbował jej zatrzymać. Razem z Harrym udał się w
zupełnie innym kierunku.
Hermiona miała zamiar wejść do
paru sklepów, jednak nogi same poniosły ją na wzgórze przy Wrzeszczącej Chacie.
Fredowi było przykro? – pomyślała. – Niemożliwe. Zresztą.. Ja dużo rzeczy
jestem w stanie zrozumieć.. Jego nerwy wtedy i w ogóle. Ale żeby wyzywać mnie, prawie
uderzyć? – pytała siebie w myślach. Ale czy nie zrobiłaś tego specjalnie? –
zapytał cichutki głosik w jej głowie. – Czy specjalnie nie poszłaś do
Mcgonagall, bo zdawałaś sobie z tego sprawę, że coś takiego może się stać? Że
oddali się od Angeliny i wtedy będziesz miała szansę? – dodał. Nie! –
zaprzeczyła myślom. – Nie! Zresztą to już teraz nie jest ważne. Mam Petera i
jestem szczęśliwa. – okłamała samą siebie.
Usiadła na dużym kamieniu między
drzewami. Myślała, że to miejsce jest całkowicie opuszczone, jednak pomyliła
się. Z daleka usłyszała podniesione krzyki. Rozpoznała głos Rudej.
- Dean ja
naprawdę nie mam już siły! Ile razy mam ci mówić, że nic mnie z Harrym nie
łączy?! – krzyczała.
- A ja ile
razy mam mówić, że nie życzę sobie, żebyś spędzała z nim tyle czasu! –
odkrzyknął.
Hermiona nie chciała
podsłuchiwać, jednak bała się ruszać, by jej nie zauważyli. Nie chciała brać
żadnej ze stron w kłótni, dlatego siedziała cicho.
- Ale ja na
treningach nie jestem tylko z Harrym! – próbowała się bronić.
- Lecisz na
niego i tyle mam do powiedzenia na ten temat! – krzyknął jej prosto w twarz i
odszedł.
Ruda zaczęła płakać. Łzy płynęły
po jej jasnych policzkach. Hermiona wstała by do niej podejść, przytulić,
pocieszyć, jednak ta nie zauważyła jej i
szybko odeszła. Panna Granger nie widziała sensu, by ją gonić, dlatego
postanowiła, że porozmawia z nią w szkole.
- Witaj
Hermiono.. – za jej pleców rozległ się głos, który poznałaby nawet z bardzo
dużej odległości, nie odwróciła się.
- Odejdź
stąd. – odparła zimno.
- Błagam.
Porozmawiaj w końcu ze mną! – podniósł głos.
- Nie mamy o
czym ze sobą rozmawiać. – jej głos lekko zachwiał się, bo poczuła, że jest
coraz bliżej, jednak nadal stała do niego tyłem.
-
Przepraszam, zachowałem się jak kretyn! Wiem o tym. Nie mam nic na swoje
usprawiedliwienie. – Fred nawet nie próbował się bronić, wiedział, że zrobił
źle, potrzebował tylko jej wybaczenia.
- Odejdź. –
nie chciała z nim rozmawiać.
- Hermiono
spójrz na mnie! – pociągnął ją za rękę i chwycił tak, jak wtedy w Wielkiej
Sali. Po chwili jednak zdał sobie z tego sprawę i puścił ją, jednak nadal stał
blisko.
Dziewczyna popatrzyła w jego
brązowe oczy. Co w nich widziała? Smutek na pewno. Dużo ciepła. I może odrobinę
miłości, chciałaby, by w tych oczach była odrobina miłości specjalnie dla niej.
Rozum nakazywał jej odwrócić się na pięcie i odejść, jednak serce krzyczało:
Zostań!
-
Przepraszam, za wszystko co ci zrobiłem. Za to, że płakałaś, za te wszystkie
bezpodstawne oskarżenia. – mówił do niej cicho, patrząc w oczy.
Hermiona nie odpowiedziała,
patrzyła jedynie na niego a on? Fred widział, jak zmienia się jej twarz, jej
oczy. Popatrzył na jej usta i już nie było odwrotu. Musnął je lekko, nie zdając
sobie sprawy jaki błąd popełnia.
A dziewczyna w sekundzie
zapomniała o tym, że ma chłopaka, że Fred ma dziewczynę. Liczyło się tylko to,
co jest tu. Tu i teraz! Ona i Fred, razem. Oddała mu pocałunek, a ten
natychmiast zrobił się dużo bardziej namiętny, jednak nagle chłopak odsunął się
od niej.
-
Przepraszam! – prawie krzyknął. - To nie
powinno się stać. – dodał jeszcze i czym prędzej odszedł.
A Hermiona? Stała kolejny raz ze złamanym
sercem, z niepotrzebną nadzieją, z oczami przepełnionymi łzami. Kolejny raz zraniona.
Jest 9 dodana specjalnie dla Chochliczka ;* nie było pod poprzednim rozdziałem 5 komentarzy, jednak dla niej dodałam nowość, tutaj niestety już muszą być. Pozdrawiam!
Maja.
Niech Fred w końcu zerwie z Angeliną, a Hermiona z tym Peterem i będą razem. Fajnie piszesz tak wgl, i czekam na następny rozdział. ;3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego!!!(Co będzie z Peterem?!) Błagam dodaj szybko... ^^
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie ;*. Mam nadzieję, że nasza Miona mu wreszcie wybaczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *
ps. u mnie nowy rozdział; http://fred-hermione.blogspot.com/
Zapraszam ;D
Extra super i wspaniale
OdpowiedzUsuńfajnie
OdpowiedzUsuńNareszcie ! Pierwszy pocałunek ... chociaż może nie taki ale dla mnie bomba !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział !
Pisz i pisz bo ja nie mogę bez tego bloga żyć :D
Pozdrawiam <3
świetny blog, na prawne cudnie się czyta, nie mogę się doczekać co dalej. Końcówka była idealna :) w razie nudy zapraszam do mnie www.bittersweet-spell.bloog.pl
OdpowiedzUsuńNo jak ci mówiłam mój komentarz szlag strzelił po raz drugi,więc piszę go jeszcze raz!
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie tak samo mocno jak ciebie :D
Jestem dumna z tego,że mam tak utalentowaną koleżankę :)
Cieszę się,że mogłam natrafić na tą stronę.
Bo gdyby nie fp,nie dowiedziałabym się nigdy,że istnieje tak wspaniałe opowiadanie :)
Naprawdę ja to mówię szczerze.Cieszę się,że zawsze w każdym rozdziale coś się dzieje,że nie ma samej sielanki tylko poruszasz problemy nastolatków,którzy nie mogą sobie poradzić z tym co do siebie czują.I wiedz,że to jest wyjątkowe w twoim opowiadaniu.
Dlatego z niecierpliwością odliczam dni do nowego rozdziału i się cieszę,że za chwilę pojawi się kolejny.Mam nadzieję,że nie zakończysz na jednym opowiadaniu,tylko będzie ich o wiele więcej.
Dobra koniec!
Bo za bardzo cię chwalę :P
A co do treści.Wkurza mnie Fred trochę.Najpierw ją całuje a później ucieka.Chyba coś tu jest nie halo.Człowieku opamiętaj się,Hermi też ma uczucia!Ale on myśli tylko o sobie,jak każdy normalny facet.
Ehh wszystko bym oddała,żeby faceci rozumieli kobiety i dorównywali inteligencją :P (oczywiście nie myślę o blondynkach :P )
Dobra dobra dawaj mi tutaj kolejny rozdział który był mi obiecany na dzisiaj <3
boski.
OdpowiedzUsuń*.*
Cóż.. wiem, że jest już epilog ale musze to napisać xd Akcja za szybko się toczy. Jest 9 rozdział i już pocałunek? WTF?! Za szybko sie w sobie zakochali lol. Czytając to, trochę nie nadążam. Mam wrażenie, że już w następnym rozdziale będzie seks, potem ślub i dzici. Ale sama fabuła narazie mi się podoba :) Ciekawe i wciągające. Jedyne co mi przeszkadza, to już mówiłam te TRU LOFF w 9 rozdziale xd
OdpowiedzUsuńJa prdl co za kretyn z Freda!!!!!!!!!!! No nie wieże.
OdpowiedzUsuń