Tuż po
obiedzie Hermiona udała się do Pokoju Wspólnego Gryfonów w celu odrobienia prac
domowych przed spotkaniem z Peterem. Już nie mogła się doczekać. Chłopak
strasznie ją intrygował. Bała się tylko pomyśleć o zrobią Ron i Harry, gdy
dowiedzą się, że spotyka się ze Ślizgonem. Na dodatek jeszcze dobrym znajomym
Malfoya, jak zdążyła zauważyć podczas śniadania. Ale przecież nikt nie ma prawa
wybierać jej, z kim ma się widywać. To tylko jej decyzje. Z radością zajęła się
lekcjami, ciesząc się, że nikt nie będzie jej przeszkadzał, bo większość
uczniów jej domu przypatrywała się sprawdzianowi drużyny na boisku.
Koło godziny 18:30 w Pokoju
Wspólnym nadal było pusto, co trochę ją zdziwiło. Testy nigdy nie trwały tak
długo. Pewnie pani Hooch robi im wykład na temat gry całkowicie fair. – pomyślała
i zaśmiała się. Spakowała wszystkie rzeczy do swojej czarnej torby i udała się
do dormitorium. Tam otworzyła szafę i zastanawiała się, co ubrać.
- Na brodę
Merlina Hermiono.. Przecież Ty nie masz żadnej nadającej się rzeczy. – zaczęła
mówić sama do siebie, zapominając, że w każdej chwili może wrócić któraś z
dziewczyn i zastać ją gadającą do siebie. – Nie masz ani jednego w miarę
kobiecego ubrania. – kontynuowała. – A co tam! Przecież Peter na co dzień
widuje mnie w szatach Gryfona. Przecież nic nie jest tak mało dziewczęce jak
strój szkolny. A i tak chciał się ze mną umówić. – odetchnęła z ulgą i
wyciągnęła ciemne dżinsy i prostą niebieską koszulkę. – Założę na to bluzę i
będzie w porządku. A w Święta pojadę na zakupy! – zakończyła.
Zadowolona wyszła z dormitorium
i zeszła na dół. Pokój Wspólny powoli się wypełniał, ale nie zauważyła żadnego
z jej przyjaciół. Nawet Ginny jeszcze nie wróciła. Ale znając ją, to pewnie
szwęda się gdzieś z Deanem po błoniach. Ogarnęła jeszcze raz całe
pomieszczenie, ale dostrzegła tylko Seamusa Finigana, który z daleka pomachał
jej ręką. Odmachała i uśmiechnęła się do niego.
Po drodze na umówione spotkanie
minęła wielu Gryfonów, ale nadal żadnego z przyjaciół. Trudno.. – pomyślała. –
Najwyżej będą się trochę martwić, gdzie jestem. Ale nie będę czekać, bo się spóźnię,
a Peter pewnie będzie się niecierpliwił. Ciekawe, jak nam się będzie
rozmawiało.. Może złapie mnie za rękę, a może pocałuje na pożegnanie? –
rozmarzyła się i cud, że nie spadła ze schodów, bo w ciągu sekundy zapomniała o
bożym świecie.
Dotarła do Sali Wejściowej,
jednak Petera jeszcze nie było. Stanęła z boku i czekała. Nagle z głośnym
hukiem otworzyły się wielkie drzwi. Uśmiechnęła się, bo myślała, że to Ślizgon,
jednak pomyliła się.
- Jesteś z
siebie zadowolona? – podbiegł do niej. Nigdy nie widziała go tak
rozwścieczonego. – To wszystko twoja wina! – krzyknął.
- Ale Fred..
– zaczęła kompletnie zbita z tropu. – O co chodzi?
- Jeszcze
się pytasz?! Kogo zaczarowałaś, by zrobić mi na złość?! Hooch czy miotłę
Angeliny? A może samą Angelinę?!
- Fred! – w
końcu sama się zdenerwowała. – Jakie masz powody, by oskarżać mnie o takie
rzeczy? Co się stało?
- Nie udawaj
głupiej! Angelina wyleciała z drużyny! Przez Ciebie! – krzyknął do niej
ponownie.
- To, że nie
poszłam do Mcgonagall, nie znaczy, że odpadła przeze mnie.. – próbowała się
jakoś bronić.
- Za co Ty
mi to zrobiłaś?! – krzyczał dalej, nic nie mogło go powstrzymać. – Jesteś
zazdrosna?! Myślisz, że to co zrobiłaś rozdzieli mnie z Angie?! Mylisz się! Nic
takiego się nie stanie. – z jego oczu płynęła czysta nienawiść.
- Zamiast
obwiniać mnie o to, że Twoja dziewczyna nie potrafi grać w quidditcha, lepiej
jej tego naucz! Widocznie jest za słaba do drużyny! - zanim pomyślała, te słowa
wypłynęły jej z ust, na co Fred zareagował z jeszcze większą furią i chwycił ją
za ramiona.
- Ty
wredna.. – potrząsnął nią.
- Zostaw
mnie, to boli! – krzyknęła głośno.
- Jak śmiesz
mówić, że moja dziewczyna jest słaba! – potrząsnął jeszcze raz, co spowodowało
ogromny ból Hermiony.
- Drętwota!
– ze strony Wielkiej Sali błysnęło czerwone zaklęcie, które odrzuciło Gryfona
na drugi koniec pomieszczenia. – Jak mogłeś jej dotknąć w ogóle?! – wrzasnął na
rudzielca Peter, który był sprawcą całego zamieszania z zaklęciem. – Nie masz
prawa jej więcej tknąć! – krzyknął jeszcze raz i splunął mu pod nogi. Mocno
złapał Hermionę za rękę i chciał wyjść z Sali.
- A to ty
taka jesteś szlamo! – dobiegł ich jeszcze głos Weasley’a. – Zabawiasz się z
maniakami czystej krwi?! Gdzie Ty masz głowę. Akurat tego się po tobie nie
spodziewałem. To pewnie on namieszał ci w głowie! Głupia jesteś! I jeszcze
obmacujesz się ze Ślizgonem!
- Zamknij
się. Nie jesteś wart, by cię słuchać. – odpowiedział mu Peter, widząc łzy w
oczach Gryfonki. Przytulił ją i wyprowadził na dwór.
Hermiona cała się trzęsła. Nie
mogła uwierzyć, że taka sytuacja miała miejsce. Że jej przyjaciel nazwał ją
głupią szlamą. Rozpłakała się i mocniej wtuliła się w Petera, jednak po chwili
odzyskała świadomość i odsunęła się od niego.
- Dziękuję
Peter. – zaczęła. – Gdyby nie ty, nie wiem, co by się stało.
- Nie
pozwolę, by ktoś ci zrobił krzywdę. Nie płacz, on nie jest wart twoich łez. –
pocieszał ją.
-
Przepraszam, ale nie mam nastroju na spacer. Pójdę się położyć.. Nie gniewaj
się. – odpowiedziała mu.
- Dobrze,
rozumiem. – wypuścił ją z objęć. – Ale poczekaj, odprowadzę cię do wieży
Gryffindoru.
- Nie,
dziękuję. I jeszcze raz przepraszam. – odpowiedziała w biegu i tyle ją widział.
Biegła korytarzami, nie patrząc
co dzieje się obok. Wpadła jak burza do pełnego Pokoju Wspólnego, zauważyła
przyjaciół, jednak nie zatrzymała się nawet na chwilę. Szybko weszła na górę i
rzuciła się na swoje łóżko. Szczelnie przykryła się kołdrą i znów zaczęła
płakać. Była przerażona. Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi. Hermiona
nie odpowiedziała na nie, jednak i tak ktoś wszedł do jej sypialni. Mocno
zamknęła oczy i udawała, że śpi.
- Nie unikaj
mnie Hermiono. – poznała głos Gin. – Co się stało? Płakałaś biegnąc przez Pokój
Wspólny. Czy ten Ślizgon coś ci zrobił? Skrzywdził cię?
Hermiona nadal nie odpowiadała.
Chyba wolała, by Ruda wiedziała, że płacze przez Petera niż przez jej własnego
brata. W końcu wyłoniła się spod kołdry.
- Wszystko w
porządku Ginny. – otarła łzy i próbowała się uśmiechnąć. – Nie widziałam się z
Peterem. – skłamała. – To z zupełnie innego powodu, o którym nie chce teraz
rozmawiać.
- Ale
Miona.. Przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć.
- Wiem, ale
nie teraz, może później. – odparła szybko.
-
Obiecujesz? – zapytała ją Ruda.
- Tak, już
niedługo wszystko ci powiem, tylko najpierw sama muszę to przetrawić.
- No dobrze.
– Ruda już chciała wychodzić.
- Gin? –
zatrzymała ją Hermiona.
- Tak?
- Jak
sprawdziany? – przypomniał jej się powód wściekłości Freda.
- Dobrze.
Dla mnie dobrze. Dostałam się do drużyny. Jestem nową ścigającą.
-
Gratulacje! – Hermiona natychmiast poderwała się z łóżka i przytuliła Pannę
Weasley. – Tak bardzo się cieszę!
- Ja też się
cieszę! – ta również przytuliła się. – Jednak nie wszyscy podzielają moją
radość.. – posmutniała nagle.
- Jak to?! –
zdziwiła się starsza Gryfonka.
- Dean jest
zły, bo będę miała teraz mniej czasu dla niego i hm, nie rozmawia ze mną.. –
odpowiedziała.
- Nie
przejmuj się. Przecież treningi nie są codziennie. Głowa do góry. – próbowała
ją pocieszyć Hermiona.
- To nie
wszystko.. Fred mnie nienawidzi, bo Angelina wyleciała z drużyny przeze mnie. –
westchnęła. – Decyzja o nowej ścigającej rozstrzygała się między nami. No i
Harry z Hooch wybrali mnie. Fred z nim też nie rozmawia. I w sumie George też.
Wiesz.. Ta bliźniacza solidarność.. – westchnęła – I zamiast mi pogratulować,
patrzą na mnie ze złością i pocieszają tą swoją rycząca Angie. – dodała ze
złością.
- Dlaczego
mnie to nie dziwi? – z ironią spytała Hermiona. – Siadaj, opowiem ci to teraz..
– powiedziała i znów się rozpłakała.
Jest i 8. Dziękuję za komentarze pod poprzednią notką. Dzięki nim nowy rozdział jest tak szybko. Mam do Was pytanie. Wiem, że w dobrym blogu nie chodzi o to, by szablon czy nagłówek były ładne, ale mnie dobija to, że jak wchodzę na inne blogi to są one takie piękne wizualnie. Czy jest wśród Was ktoś, kto mógłby mi zrobić nagłówek lub polecić kogoś? Ta sprawa nie daje mi spokoju. Do przeczytania już niedługo. Pozdrawiam!
Maja.
Jeej. Takiego rozwoju akcji się nie spodziewałam ;o
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie totalnie. A to dobrze ;) Pisz dalej bo jestem zaintrygowana jak potoczy się sytuacja z Fredem no i Peterem.
Pozdrawiam ; *
Fajnie jest widzieć wściekłego Freda :D widzę duże podobieństwo między naszymi historiami, ale co poradzić... Może jesteś moją bratnią duszą?
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz, wkrótce dam znać o nowym rozdziale. Wczoraj miałam dużo czasu, żeby pisać naprzód. Pozdrawiam ;*
fajno, fajno. czeakmy w napięciu dawaj dalej ;*
OdpowiedzUsuńjak Fred mógł coś takiego zrobić?! jestem nim rozczarowana...
OdpowiedzUsuńJaram się Peterem <3 :D
OdpowiedzUsuńSuper ;3
OdpowiedzUsuńCo za debil z tego Fredaaaa... -,- ale po za tym to świetny rozdział i ten Peter taki uroczy *.*
OdpowiedzUsuń