Wiadomości, dla Was


czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 8.


              Tuż po obiedzie Hermiona udała się do Pokoju Wspólnego Gryfonów w celu odrobienia prac domowych przed spotkaniem z Peterem. Już nie mogła się doczekać. Chłopak strasznie ją intrygował. Bała się tylko pomyśleć o zrobią Ron i Harry, gdy dowiedzą się, że spotyka się ze Ślizgonem. Na dodatek jeszcze dobrym znajomym Malfoya, jak zdążyła zauważyć podczas śniadania. Ale przecież nikt nie ma prawa wybierać jej, z kim ma się widywać. To tylko jej decyzje. Z radością zajęła się lekcjami, ciesząc się, że nikt nie będzie jej przeszkadzał, bo większość uczniów jej domu przypatrywała się sprawdzianowi drużyny na boisku.
                Koło godziny 18:30 w Pokoju Wspólnym nadal było pusto, co trochę ją zdziwiło. Testy nigdy nie trwały tak długo. Pewnie pani Hooch robi im wykład na temat gry całkowicie fair. – pomyślała i zaśmiała się. Spakowała wszystkie rzeczy do swojej czarnej torby i udała się do dormitorium. Tam otworzyła szafę i zastanawiała się, co ubrać.
- Na brodę Merlina Hermiono.. Przecież Ty nie masz żadnej nadającej się rzeczy. – zaczęła mówić sama do siebie, zapominając, że w każdej chwili może wrócić któraś z dziewczyn i zastać ją gadającą do siebie. – Nie masz ani jednego w miarę kobiecego ubrania. – kontynuowała. – A co tam! Przecież Peter na co dzień widuje mnie w szatach Gryfona. Przecież nic nie jest tak mało dziewczęce jak strój szkolny. A i tak chciał się ze mną umówić. – odetchnęła z ulgą i wyciągnęła ciemne dżinsy i prostą niebieską koszulkę. – Założę na to bluzę i będzie w porządku. A w Święta pojadę na zakupy! – zakończyła.
                Zadowolona wyszła z dormitorium i zeszła na dół. Pokój Wspólny powoli się wypełniał, ale nie zauważyła żadnego z jej przyjaciół. Nawet Ginny jeszcze nie wróciła. Ale znając ją, to pewnie szwęda się gdzieś z Deanem po błoniach. Ogarnęła jeszcze raz całe pomieszczenie, ale dostrzegła tylko Seamusa Finigana, który z daleka pomachał jej ręką. Odmachała i uśmiechnęła się do niego.
                Po drodze na umówione spotkanie minęła wielu Gryfonów, ale nadal żadnego z przyjaciół. Trudno.. – pomyślała. – Najwyżej będą się trochę martwić, gdzie jestem. Ale nie będę czekać, bo się spóźnię, a Peter pewnie będzie się niecierpliwił. Ciekawe, jak nam się będzie rozmawiało.. Może złapie mnie za rękę, a może pocałuje na pożegnanie? – rozmarzyła się i cud, że nie spadła ze schodów, bo w ciągu sekundy zapomniała o bożym świecie.
                Dotarła do Sali Wejściowej, jednak Petera jeszcze nie było. Stanęła z boku i czekała. Nagle z głośnym hukiem otworzyły się wielkie drzwi. Uśmiechnęła się, bo myślała, że to Ślizgon, jednak pomyliła się.
- Jesteś z siebie zadowolona? – podbiegł do niej. Nigdy nie widziała go tak rozwścieczonego. – To wszystko twoja wina! – krzyknął.
- Ale Fred.. – zaczęła kompletnie zbita z tropu. – O co chodzi?
- Jeszcze się pytasz?! Kogo zaczarowałaś, by zrobić mi na złość?! Hooch czy miotłę Angeliny? A może samą Angelinę?!
- Fred! – w końcu sama się zdenerwowała. – Jakie masz powody, by oskarżać mnie o takie rzeczy? Co się stało?
- Nie udawaj głupiej! Angelina wyleciała z drużyny! Przez Ciebie! – krzyknął do niej ponownie.
- To, że nie poszłam do Mcgonagall, nie znaczy, że odpadła przeze mnie.. – próbowała się jakoś bronić.
- Za co Ty mi to zrobiłaś?! – krzyczał dalej, nic nie mogło go powstrzymać. – Jesteś zazdrosna?! Myślisz, że to co zrobiłaś rozdzieli mnie z Angie?! Mylisz się! Nic takiego się nie stanie. – z jego oczu płynęła czysta nienawiść.
- Zamiast obwiniać mnie o to, że Twoja dziewczyna nie potrafi grać w quidditcha, lepiej jej tego naucz! Widocznie jest za słaba do drużyny! - zanim pomyślała, te słowa wypłynęły jej z ust, na co Fred zareagował z jeszcze większą furią i chwycił ją za ramiona.
- Ty wredna.. – potrząsnął nią.
- Zostaw mnie, to boli! – krzyknęła głośno.
- Jak śmiesz mówić, że moja dziewczyna jest słaba! – potrząsnął jeszcze raz, co spowodowało ogromny ból Hermiony.
- Drętwota! – ze strony Wielkiej Sali błysnęło czerwone zaklęcie, które odrzuciło Gryfona na drugi koniec pomieszczenia. – Jak mogłeś jej dotknąć w ogóle?! – wrzasnął na rudzielca Peter, który był sprawcą całego zamieszania z zaklęciem. – Nie masz prawa jej więcej tknąć! – krzyknął jeszcze raz i splunął mu pod nogi. Mocno złapał Hermionę za rękę i chciał wyjść z Sali.
- A to ty taka jesteś szlamo! – dobiegł ich jeszcze głos Weasley’a. – Zabawiasz się z maniakami czystej krwi?! Gdzie Ty masz głowę. Akurat tego się po tobie nie spodziewałem. To pewnie on namieszał ci w głowie! Głupia jesteś! I jeszcze obmacujesz się ze Ślizgonem!
- Zamknij się. Nie jesteś wart, by cię słuchać. – odpowiedział mu Peter, widząc łzy w oczach Gryfonki. Przytulił ją i wyprowadził na dwór.
                Hermiona cała się trzęsła. Nie mogła uwierzyć, że taka sytuacja miała miejsce. Że jej przyjaciel nazwał ją głupią szlamą. Rozpłakała się i mocniej wtuliła się w Petera, jednak po chwili odzyskała świadomość i odsunęła się od niego.
- Dziękuję Peter. – zaczęła. – Gdyby nie ty, nie wiem, co by się stało.
- Nie pozwolę, by ktoś ci zrobił krzywdę. Nie płacz, on nie jest wart twoich łez. – pocieszał ją.
- Przepraszam, ale nie mam nastroju na spacer. Pójdę się położyć.. Nie gniewaj się. – odpowiedziała mu.
- Dobrze, rozumiem. – wypuścił ją z objęć. – Ale poczekaj, odprowadzę cię do wieży Gryffindoru.
- Nie, dziękuję. I jeszcze raz przepraszam. – odpowiedziała w biegu i tyle ją widział.
                Biegła korytarzami, nie patrząc co dzieje się obok. Wpadła jak burza do pełnego Pokoju Wspólnego, zauważyła przyjaciół, jednak nie zatrzymała się nawet na chwilę. Szybko weszła na górę i rzuciła się na swoje łóżko. Szczelnie przykryła się kołdrą i znów zaczęła płakać. Była przerażona. Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi. Hermiona nie odpowiedziała na nie, jednak i tak ktoś wszedł do jej sypialni. Mocno zamknęła oczy i udawała, że śpi.
- Nie unikaj mnie Hermiono. – poznała głos Gin. – Co się stało? Płakałaś biegnąc przez Pokój Wspólny. Czy ten Ślizgon coś ci zrobił? Skrzywdził cię?
                Hermiona nadal nie odpowiadała. Chyba wolała, by Ruda wiedziała, że płacze przez Petera niż przez jej własnego brata. W końcu wyłoniła się spod kołdry.
- Wszystko w porządku Ginny. – otarła łzy i próbowała się uśmiechnąć. – Nie widziałam się z Peterem. – skłamała. – To z zupełnie innego powodu, o którym nie chce teraz rozmawiać.
- Ale Miona.. Przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć.
- Wiem, ale nie teraz, może później. – odparła szybko.
- Obiecujesz? – zapytała ją Ruda.
- Tak, już niedługo wszystko ci powiem, tylko najpierw sama muszę to przetrawić.
- No dobrze. – Ruda już chciała wychodzić.
- Gin? – zatrzymała ją Hermiona.
- Tak?
- Jak sprawdziany? – przypomniał jej się powód wściekłości Freda.
- Dobrze. Dla mnie dobrze. Dostałam się do drużyny. Jestem nową ścigającą.
- Gratulacje! – Hermiona natychmiast poderwała się z łóżka i przytuliła Pannę Weasley. – Tak bardzo się cieszę!
- Ja też się cieszę! – ta również przytuliła się. – Jednak nie wszyscy podzielają moją radość.. – posmutniała nagle.
- Jak to?! – zdziwiła się starsza Gryfonka.
- Dean jest zły, bo będę miała teraz mniej czasu dla niego i hm, nie rozmawia ze mną.. – odpowiedziała.
- Nie przejmuj się. Przecież treningi nie są codziennie. Głowa do góry. – próbowała ją pocieszyć Hermiona.
- To nie wszystko.. Fred mnie nienawidzi, bo Angelina wyleciała z drużyny przeze mnie. – westchnęła. – Decyzja o nowej ścigającej rozstrzygała się między nami. No i Harry z Hooch wybrali mnie. Fred z nim też nie rozmawia. I w sumie George też. Wiesz.. Ta bliźniacza solidarność.. – westchnęła – I zamiast mi pogratulować, patrzą na mnie ze złością i pocieszają tą swoją rycząca Angie. – dodała ze złością.
- Dlaczego mnie to nie dziwi? – z ironią spytała Hermiona. – Siadaj, opowiem ci to teraz.. – powiedziała i znów się rozpłakała.
  

Jest i 8. Dziękuję za komentarze pod poprzednią notką. Dzięki nim nowy rozdział jest tak szybko. Mam do Was pytanie. Wiem, że w dobrym blogu nie chodzi o to, by szablon czy nagłówek były ładne, ale mnie dobija to, że jak wchodzę na inne blogi to są one takie piękne wizualnie. Czy jest wśród Was ktoś, kto mógłby mi zrobić nagłówek lub polecić kogoś? Ta sprawa nie daje mi spokoju. Do przeczytania już niedługo. Pozdrawiam!


Maja.

7 komentarzy:

  1. Jeej. Takiego rozwoju akcji się nie spodziewałam ;o
    Zaskoczyłaś mnie totalnie. A to dobrze ;) Pisz dalej bo jestem zaintrygowana jak potoczy się sytuacja z Fredem no i Peterem.
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie jest widzieć wściekłego Freda :D widzę duże podobieństwo między naszymi historiami, ale co poradzić... Może jesteś moją bratnią duszą?
    Dziękuję za komentarz, wkrótce dam znać o nowym rozdziale. Wczoraj miałam dużo czasu, żeby pisać naprzód. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. fajno, fajno. czeakmy w napięciu dawaj dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. jak Fred mógł coś takiego zrobić?! jestem nim rozczarowana...

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za debil z tego Fredaaaa... -,- ale po za tym to świetny rozdział i ten Peter taki uroczy *.*

    OdpowiedzUsuń