Wiadomości, dla Was


piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 40.

                Harry z Ronem prawie na rękach odnieśli Pannę Granger do jej dormitorium. Zastanawiali się, czy po drodze nie odwiedzić Skrzydła Szpitalnego, ponieważ dziewczyna wyglądała jak wrak człowieka, jednak Ginny szybko wybiła im ten pomysł z głowy, mówiąc, że poradzi sobie z jej stanem sama.
                Parvati z Lavender na szczęście nie było, pewnie nadal świętowały przegraną Ślizgonów w Pucharze z jakimiś Krukonami czy Puchonami. To było całkowicie w ich stylu. Harry ułożył prawie nieprzytomną Hermionę na jej łóżku. Po tej czynności od razu z Ronem wyszli z pomieszczenia. Zdawali sobie sprawę, że tak dla przyjaciółki będzie lepiej. Ruda natomiast przyklęknęła przy łóżku szatynki i do szklanki z wodą wsypała jakiś niebieski proszek. Zmusiła Hermionę do wypicia tego, po czym starsza Gryfonka od razu zasnęła. Panna Weasley natomiast usadowiła się na najbliższym fotelu i też bardzo szybko odpłynęła do krainy Morfeusza.
                Około czterech godzin później Ginny poczuła, że ktoś delikatnie ją szturcha. Nie chciała otwierać oczu, bo czuła, że dopiero niedawno zasnęła, jednak poszturchiwania były coraz mocniejsze. Z niechęcią rozejrzała się. Nad nią stała Hermiona. Miała czerwone oczy, ale na jej twarz wróciły bladoróżowe rumieńce. Wyglądała kiepsko, jednak lepiej niż przed zaśnięciem. To ten niebieski proszek.
- Co się stało? – zapytała przyjaciółkę Ginny. – Chcesz pogadać?
- Nie, nie teraz. – Miona była zdenerwowana.
- Hermiona, uspokój się. Co się dzieje? – Ruda wystraszyła się.
- Chcę Freda. Przyprowadź mi tutaj Freda! – prawie krzyczała.
- Hermiona, ale.. – zaczęła jej przyjaciółka.
- Fred. – powtórzyła dziewczyna. – Chcę Freda. Natychmiast!
- Dobrze, już dobrze. – Ginny wiedziała, że nic innego nie uspokoi dziewczyny. – Połóż się. Zaraz wrócę. – powiedziała.
 - Z Fredem. – dodała  Panna Granger z naciskiem.
                Odprowadziła Hermionę do łóżka i sama wyszła z sypialni szatynki. Na zegarze dostrzegła, że nie ma jeszcze siódmej rano. Na dworze świeciło już słońce, jednak w Pokoju Wspólnym panował półmrok. Zbliżyła się do schodów, prowadzących do dormitorium chłopców siódmego roku. Wyciągnęła różdżkę i wypowiedziała zaklęcie, które pozwoliło jej wejść do pokoju. Tam jednak zastała dwa puste łóżka, należące do bliźniaków. Postanowiła sprawdzić czy nie ma ich w Pokoju Życzeń i na boisku Quidditcha. Niestety, wszędzie pusto. Znalazła ich dopiero na skraju Zakazanego Lasu. Zawzięcie dyskutowali. George wyglądał trochę lepiej niż Hermiona, ale niestety, nadal nie jak on sam. Cichutko podeszła do braci. Fred skinął głową na jej widok, a jego bliźniak nawet nie zareagował na przybycie siostry.
- Jak z nim? – spytała szeptem Freda.
- Kiepsko.. – odpowiedział.
- Ty cały czas miałeś rację! – mówił głośno George. – Cały czas! Przecież powiedziałeś mi, co widziałeś na Balu. A ja ci nie uwierzyłem. Myślałem, że chcesz zniszczyć mój związek!
- Daj spokój stary, to już nie ważne..
- Ale należą ci się przeprosiny. Jaki ja byłem głupi. Tępy bezmózg, idiota, kretyn, głupek, wariat.. – wymyślał coraz to nowe określenia.
- Hermiona cię potrzebuje. – powiedziała Ginny do Freda, a jemu aż zaświeciły się oczy.
- Dlaczego? – spytał.
- Jest z nią źle. Prosiła, byś przyszedł do niej. Teraz.
- Nie mogę Gin.
- Słucham? – Ruda aż się zapowietrzyła.
- Nie mogę zostawić Georga. – odpowiedział cicho.
- Ja z nim zostanę. – zapewniła go siostra.
- Nie, nie mogę. Idź do niej. – powiedział dobitnie. – Nie powinna być sama.
- Ale..? – chciała coś powiedzieć, jednak bliźniak przerwał jej.
- Idź już..
- .. świr, czubek, frajer, dupek. – a George dalej kontynuował swoje wywody.
                Ginny szybko wstała. Zdziwiło ją zachowanie brata. Myślała, że jak na skrzydłach poleci do Panny Granger. Jednak pomyliła się. Być może coś się pomiędzy nimi stało. – pomyślała. – Ale nieważne. Teraz muszę wymyślić, co powiedzieć Hermionie.
                Powoli zbliżała się do portretu Grubej Damy. Kobieta z obrazu spała. Po jej minie było widać, że jest zła, że kolejny raz, ktoś ją budzi, jednak wpuściła Ginny bez słowa. Ruda zastała przyjaciółkę siedzącą po turecku na podłodze. Hermiona miała nieobecny wzrok, jednak poderwała się, zauważając, wchodzącą do pokoju przyjaciółkę.
- Gdzie Fred? – spytała zła.
- Przepraszam kochanie, ale nie mogłam go znaleźć. – skłamała gładko Ginny.
- Jak to nie mogłaś go znaleźć? Przecież on nie jest igłą, a zamek nie jest stogiem siana! – krzyknęła.
- Uspokój się. Połóż się spać. Poszukamy go później.
- Nie! – nadal krzyczała. – Muszę się z nim zobaczyć teraz, rozumiesz? W tym momencie!
- Ale po co? – spytała Ruda spokojnie.
- Bo muszę! – odpowiedziała i wybiegła ze swojego dormitorium. Ginny wiedziała, że nie warto jej zatrzymywać.
                Domyślała się, gdzie jest chłopak. Zawsze tam był, gdy działo się coś złego. Zauważyła go z daleka. Siedział obok Georga. On tez ją zauważył, szybko wstał i ruszył w jej kierunku. Hermiona źle zrozumiała jednak interpretacje jego zachowania. Rzuciła mu się na szyję. Fred nie miał innego wyjścia. Musiał ją przytulić, choć rozum podpowiadał mu, że nie może.
- Fred. – odezwała się. – Ja.. – zatrzymała się na chwilę. – Jesteś dla mnie najważniejszy. – powiedziała, a chłopak spojrzał na nią pustym wzrokiem. – Ja cię kocham Fred, zawsze tak było. Teraz już możemy być razem, nic nam nie przeszkodzi.
- Nie możemy Hermiono.. – odpowiedział.
- Już nie ma Matta, nie ma Petera, Ron też jakoś to przełknie. Już wszystko będzie dobrze. – udawała, że nie usłyszała tego, co powiedział chłopak. – Będziemy szczęśliwi. Razem..
- Nie będziemy.
- ..już zawsze. – dokończyła.
- Hermiono, nie możemy, nie będziemy. – powiedział pewnie.
- Jak to? – dziewczyna zdziwiła się.
- Ja.. Ja nie chcę, nie chcę z tobą być Hermiono.
- Słucham?! – dziewczyna zdziwiła się.
- To co było, nie wróci. – skończył temat. – A teraz przepraszam, wracam do brata. – powiedział i odszedł.
                Hermiona poczuła ogarniającą ją wściekłość. Ze złością kopnęła, leżący pod jej nogami kamień. Takiego obrotu spraw się nie spodziewała. Myślała, że Fred ucieszy się na jej wyznanie. Że z uśmiechem odpowie i pocałuje ją tak, jak całował kiedyś. Nie była smutna. Była zdegustowana. Domyśliła się, że chłopak kolejny raz uniósł się honorem. Posłuchał rozumu, nie serca. I to ją najbardziej zdenerwowało. Że Fred nie chciał już ryzykować. Nie chciał ryzykować dla niej. Ale niestety, zdawała sobie też sprawę z tego, że sama jest sobie winna. Choć nie chciała tej myśli do siebie dopuścić.
                Pobiegła z powrotem do zamku. W swoim dormitorium zastała drzemiącą na fotelu Ginny. Kolejny raz szturchnęła ją mocno.
- Co-oo? – odezwała się zaspana Panna Weasley. – Co tym razem?
- Muszę z tobą pogadać! – Hermiona odpowiedziała zdenerwowana.
- O czym?
- O Mattcie i Fredzie. A i jeszcze o Peterze! – na to ostatnie imię Ginny rozbudziła się w ciągu sekundy. Myślała, że ten temat już dawno jest zakończony.
- Co masz na myśli? – spytała.
- Zemstę!
- Jaką zemstę? – Ruda zdziwiła się.
- Taką, że cała trójka pożałuje, że mnie w ogóle poznała!
- Hermiona! – Ruda obruszyła się. – Przecież Fred to mój brat!
- Wiem.
- No to nie możesz tego zrobić!
- Właśnie, że mogę. – odpowiedziała histerycznie.
- Hermiona! – Ginny spojrzała na nią groźnie.
- Dobrze. Jemu oberwie się najmniej..
- Więc co planujesz?
- Będę najsłodszą, najlepszą dziewczyną na świecie. – odpowiedziała.
- Ale czyją dziewczyną?
- Matta.
- Zamierzasz udawać, że nic się nie stało?! – Ruda aż krzyknęła.
- Zgadza się. A później uderzę ze zdwojoną siłą.
- A co zrobisz z Peterem?
- Tego jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę..
- A Fred? – Panna Weasley bała się o to spytać, jednak odważyła się.

- Nim zajmę się na samym końcu.. 


Gdy zaczynałam pisać tego bloga, nie przypuszczałam, że będzie on miał aż tyle rozdziałów. A tu już czterdziesty ;) jesteście dumni? Bo ja tak :D Dziękuję, że jesteście ze mną. To dużo dla mnie znaczy. Dodają dziś, bo jutro niespodziewanie wyjeżdżam na weekend ;) Czytajcie i komentujcie! 

Maja.