Wiadomości, dla Was


czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 23.


                Jednak Ginny zagrodziła jej drogę. Złapała Hermionę kurczowo za łokieć, by choć odrobinę dodać jej otuchy. Panna Granger miała łzy w oczach. Spojrzała na Gin. Ta odpowiedziała jej wzrokiem mówiącym: będzie dobrze, dasz radę. Gryfonka była przerażona. Nie rozmawiała z Fredem od czasu wiadomości o ciąży Angeliny. Widziała go może dwa razy. I co? Teraz ma podejść i powiedzieć: witaj Fred, miło mi cię widzieć? Czuła okropny ból w klatce piersiowej. Wzięła trzy duże oddechy i dzięki pomocy Ginny zbliżyła się do chłopców.
                Starała się na niego nie patrzeć. Zawzięcie wpatrywała się w swoje buty, jakby miała tam zobaczyć co najmniej jakiegoś chochlika. Ogarnij się. – pomyślała. Lekko uniosła głowę. Nie chciała, ale to było silniejsze od niej. Wyglądał wspaniale. Przystojny, ubrany w garnitur Rudzielec. Jej serce biło jak oszalałe. Odwzajemniła jego spojrzenie. Jego oczy ak zwykle były ciepłe, ale co można było w nich odczytać? Smutek? Ból? Cierpienie? W jej oczach znów zaszkliły się łzy i znów opuściła wzrok.
- Ślicznie wyglądasz Hermiono. – wesoło powiedział do niej Ron, a ona unosząc głowę, uśmiechnęła się lekko.
- Ale masz dłuuuuugie nogi. – specjalnie przedłużając, roześmiał się Harry.
- Hej hej, a ja? – Gin zbulwersowała się. – Ja też tu jestem!
- Ty też wyglądasz pięknie kochanie. – odpowiedział jej Wybraniec i objął ją ramieniem.
- Witaj Hermiono. – nagle odezwał się Fred. Wszyscy spojrzeli na niego, oprócz Panny Granger.
- Hee-ej. – głos jej zadrżał. Nie spojrzała na niego. Na chwilę zapanowała cisza.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy. – milczenie przerwał Ron. – Na razie Fred. – złapał swoją partnerkę mocno za rękę i ciągnął w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego. Hermiona nawet nie zdążyła rzucić ostatniego spojrzenia na starszego Weasleya, za co była wdzięczna przyjacielowi.
                Powoli schodzili schodami w dół. Próbowali jakoś zagadać i rozśmieszyć swoją smutną przyjaciółkę. Ginny opowiedziała jej, co zdarzyło się na lekcji eliksirów jej roku, a chłopcy sypali żartami jak z rękawa. Dziewczyna jednak uśmiechnęła się dopiero na widok przystrojonej Wielkiej Sali.
                Wyglądała cudownie. Długie stoły zniknęły ze środka i teraz przesunięte były pod ściany. Zniknął też stół nauczycieli. Na jego miejscu ustawiona była scena. Lodowe dekoracje dodawały uroku pomieszczeniu, a kolorowe lampki blasku. Tuż przy wejściu stała wielka fontanna z różowym pączem. Hermiona była zachwycona.
                Ron omiótł spojrzeniem wszystkie stoły szukając Neville’a i Luny. Wypatrzył ich przy schowanym w głębi stoliku i tam zaprowadził swoją partnerkę. Harry z Ginny podążyli za nimi.
- Hej. – przywitali się z przyjaciółmi.
- Właśnie zastanawialiśmy się, gdzie jesteście. – uśmiechnęła się do nich radośnie Krukonka. Ron odsunął Hermionie krzesło, by mogła usiąść.
- Dziękuję. – powiedziała do niego.
                Spokojnie usiedli i zaczęli rozmawiać o sprawach ważnych i mniej ważnych, czekając na rozpoczęcie Balu. Byli podekscytowani. W końcu taki Bal jest tylko raz w roku. W końcu dyrektor zabrał głos.
- Witajcie kochani na corocznym Balu Bożenarodzeniowo-Noworocznym. – ubrany był w połyskującą granatową szatę, na której idealnie komponowała się jego długa, biała broda. – Mam nadzieję, że dobrze wykorzystacie to przyjęcie, bo w poniedziałek wracamy do szkolnych obowiązków. – na Sali można było usłyszeć pomruk niezadowolenia. – Nie krzywić mi się tak. Głowy do góry. I bawcie się dobrze. – puścił do nich oko i klasnął w dłonie, dzięki czemu na stołach i stolikach pojawiła się cała masa jedzenia.
                Zabrali się za pałaszowanie wszystkich smakołyków. Ich stolik przeznaczony był dla pięciu par. Dwa miejsca jednak były puste. Brakowało Freda i Angeliny. Hermiona była zdziwiona, jednak cieszyła się w duchu, że go tu nie ma. Wtedy byłoby jej zdecydowanie trudniej. A dzięki jego nieobecności mogła spokojnie zacząć się bawić. Po skończonym posiłku zespół zaczął grać, a przyjaciele ruszyli do tańca. Największy popis jak zwykle dawał George, który tańczył wręcz idealnie, tak samo jak jego brat bliźniak. Ale skoro Freda nie było, to George razem z Jasmine byli najlepszą parą parkietu.
                Tymczasem na górze Pokój Wspólny Gryffindoru był już zupełnie pusty. Wszyscy już dawno byli w Wielkiej Sali. Tylko jeden fotel był zajęty. Właśnie na nim siedział Fred. Był zdenerwowany. Angelina już dawno powinna tutaj być. Pytał jej współlokatorek, gdzie jest dziewczyna i te odpowiedziały mu, że zaraz zejdzie. Minęło już prawie pół godziny, a Panny Johnson nadal nie było widać. A to jej zależało na tym Balu. On sam nie chciał iść. Oddalił się od swojego rodzeństwa, od przyjaciół. Większość czasu spędzał sam lub ze swoją dziewczyną. Nie.. Angelina nie była jego dziewczyną. Ona była jedynie matką jego dziecka. Od dnia, w którym dowiedział się, że zostanie ojcem ani razu nie pocałował dziewczyny. Czasem tylko przytulał ją po przyjacielsku i nic więcej. Nie mógł. Bo w jego głowie była zupełnie inna Gryfonka. W końcu wstał i wściekły udał się do dormitorium Angeliny. Nawet nie zapukał, tylko wpadł do pomieszczenia, krzycząc.
- Dziewczyno, weź ty się zastanów, czego chcesz. Najpierw męczysz mnie o bal a teraz siedzisz tu i nie schodzisz na dół.. Angie! Matko. Co się stało? – przerwał robienie awantury, gdy zobaczył zapłakaną dziewczynę, leżącą na łóżku i ubraną w sukienkę. – Angie, co się dzieje? – szybko podszedł do niej, a ona przytuliła się do niego jak bezbronne dziecko. – Boli cię coś? – czuł, że kręci głową. – Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Obiecuję ci to. Ale nie płacz już. Mnie też to przerasta, ale zobaczysz poradzimy sobie. – próbował jakoś ją pocieszyć. – Nasze dziecko będzie najszczęśliwsze na świecie. – ta słysząc te słowa wybuchła jeszcze bardziej histerycznym płaczem. Fred złapał ją za ramiona i lekko odsunął od siebie. Spojrzał w jej ciemne, zapłakane oczy. – Angelina, co się dzieje?!
- Nic się nie dzieje. – odpowiedziała mu. – Już poprawiam makijaż i możemy zejść do Wielkiej Sali. – chciała wstać, jednak Fred zatrzymał ją.
- Popatrz na mnie! – mówił stanowczo, lecz spokojnie. – Powiedz mi w końcu co się dzieje.
- Ale-e Fred, ja-a nie mo-oogę. – zaczęła się jąkać.
- Musisz. I przestań się już wyrywać. – lekko uśmiechnął się do niej, a po jej twarzy zaczęło płynąć jeszcze więcej łez.
- Do-obrze.
- W końcu. – odetchnął z ulgą.
- Ale musisz obiecać mi, że nie będziesz mi przerywał i poczekasz do końca, zanim mnie osądzisz. Obiecujesz? – spojrzała na niego.
- Obiecuję. – na potwierdzenie pokiwał głową. – Mów już.
- Pamiętasz, gdy nigdy nie chciałam, byś poznał moich rodziców? – zapytała go.
- Tak.
- Mój ojciec ma na imię Ben. I od prawie 6 lat ukrywa się w puszczy. Moja mama, Adriana leży w Szpitalu Świętego Munga.
- Co jak to w szpita.. – zaczął, jednak ta przerwała mu.
- Odkąd tylko pamiętam ojciec bił mamę. Był chory. Ona nigdy mu nic złego nie zrobiła. Okładał ją pięściami z byle powodu. Gdy nie smakował mu obiad, gdy niedokładnie umyła okna. A ona znosiła do wszystko do czasu. Gdy dostałam list z Hogwartu, postanowiła, że od niego odejdzie. Spakowała swoje i moje rzeczy, złapała mnie za rękę i chciała wyjść z domu. Ojciec jednak ją zatrzymał. Najpierw użył Drętwoty, przez co mama straciła na chwilę przytomność. Mnie złapał, zaniósł do drugiego pokoju i przywiązał do łóżka. Zostawił otwarte drzwi. Torturował ją zaklęciem Cruciatus. A ja wszystko widziałam. Jak krzyczała, wiła się po podłodze. A ja nic nie mogłam zrobić. Później przyszedł do mnie i powiedział: żegnaj córeczko. Kocham cie. I wyszedł. Krzyczałam najgłośniej, jak umiałam, jednak nikt nic nie słyszał. Myślałam, że mama nie żyje. Dopiero kilkanaście godzin później przyszła babcia zaniepokojona tym, że nie przychodzimy, bo to do niej mieliśmy się przeprowadzić. Ojca od tamtej pory nie widziałam. Nikt nie ma pojęcia, co się stało. Sąsiedzi myślą, że wyjechał za granicę i tam założył nową rodzinę. Jedynie lekarze w Świętym Mungu wiedzą, ale objęci są tajemnicą lekarską. Wychowała mnie babcia, a mama.. Mama nie ma pojęcia kim jestem. Odwiedzam ją w każde ferie i wakacje, jednak ona mnie nie poznaje..
- Angie, dlaczego ty mi tego.. – chciał coś powiedzieć.
- Jeszcze nie skończyłam. – znów mu przerwała i jakby całkowicie zmieniła temat. – Peter Franklin chciał kiedyś się ze mną umówić, jednak ja nie zgodziłam się. Nie był w moim typie, jednak on strasznie nalegał. Byłam nieugięta. Pewnego dnia w wakacje zaczął mnie śledzić. Widział, jak wchodzę do Świętego Munga i sprawdził, co tam robiłam. Jednej z pielęgniarek dał Veritaserum. Ona powiedziała mu wszystko. On wie, jaka jest moja rodzina.
- Ale..
- Gdy Hermiona z nim zerwała i dowiedział się, że jest z tobą, zaczął mnie szantażować. Powiedział, że rozpowie moją tajemnicę wszystkim, jeśli nie doprowadzę do waszego zerwania. Nie miałam innego wyjścia Fred. Musiałam skłamać. Nie jestem w ciąży. Nigdy nie byłam. Przepraszam..
                Twarz chłopaka przybierała po kolei różne kolory. Była blada, czerwona, a po chwili zielona. Nie wiedział, jak ma to sobie wytłumaczyć. Jednak nie będzie ojcem. Jest wolnym człowiekiem. Może teraz iść, przeprosić Hermionę, być z nią szczęśliwy. Może wszystko zmienić.
- Powiedz coś, proszę. – z rozmyślań wyrwał go głos dziewczyny.
                On jednak nadal milczał. Jak ona mogła? Jak ona mogła to zrobić? Przecież kiedyś ją kochał, spędził z nią cudowny czas. Była mu tak bliska. Oszukała go i to w takiej sprawie. Zniszczyła mu życie. Zburzyła cały jego świat, który musiał odbudować na nowo. Bez niej. Bez miłości jego życia.
                Ale co mogła zrobić innego? Ten cały Franklin ją szantażował. Nie miała innego wyjścia, musiała tak postąpić. Ale dlaczego przyznała się, tak późno? Dlaczego tak długo zwlekała?
- Angelina? – spojrzała na niego zapłakanymi oczami. – Dlaczego powiedziałaś mi o tym teraz?  Dlaczego właśnie teraz? – chciał znać odpowiedź na to pytanie.
- Bo Peter zauważył, że Hermiona strasznie dużo czasu spędza z Ronem. Widział, jak się przytulają. Dowiedział się, że idą razem na bal. Jego też kazał mi zniszczyć, ale ja nie mogłam. Nie mogłam zniszczyć kolejnej osobie życia. Nie twojemu bratu..
                Fred spojrzał na nią nieco cieplejszym spojrzeniem. Nie wiedział co ma teraz zrobić. Zostawić ją tu samą i lecieć na dół powiedzieć o wszystkim Hermionie? Że nie będzie ojcem, że mogą być razem? Czy zostać tu i wesprzeć Angelinę? Potrzebowała go. To dobra dziewczyna. – pomyślał i przytulił Pannę Johnson najmocniej, jak umiał. A ona w jego ramionach poczuła się w końcu bezpiecznie.  



Z okazji znienawidzonych przeze mnie walentynek prezent! Nowy rozdział :p Udanego dnia i miłego czytania kochani :)

Maja.

26 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Awh, jedyna pociecha w Walentynki to ten rozdział. Dziękuję <3
    Dobrze, że Angelina w końcu mu to powiedziała. Jednak... co teraz z nią zrobi Peter? Czy Hermiona wróci do Freda? Czy będzie potrafiła mu to wybaczyć ? Tyle pytań, zero odpowiedzi.
    Pisz szybko! :3
    ~Aoshiro

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym Ci skopiować mój ulubiony fragment. Jednak chyba nie ma sensu kopiować całego rozdziału. :D
    Wyobraziłam sobie jak Angie mówi tak szybko to wszystko, na początku myślałam że znowu kłamie, ale jednak. :D
    Nie mogłam oddychać. Dalej mam problemy...
    Teraz znowu trzeba będzie czekać :(
    Nie dam rady.

    Pozdrawiam i czekam na następny ♥
    ~Clar ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko. I ja mam teraz przeżyć do następnego rozdziału?!
    Ale do rzeczy, rozdział super, naprawdę świetny. <3
    Nie mogę się już doczekać następnego, doprawdy nie wiem jak wytrzymam. Chciała bym żeby to się wyjaśniło.
    Głupi Franklin, nienawidzę go ._.
    Niech Freddie będzie już z Hermioną. *w*

    Pozdrawiam i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne wręcz boskie nie mogę się doczekac nowego rozdziału a właśnie jaki jest termin na drugi rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po prawej stronie na górze zawsze jest napisana data dodania następnego rozdziału :)

      Usuń
    2. Ejj, a ja jestem na telefonie i mi się nie wyświetla. :c

      Usuń
  5. Jakie cuudowne. *.* Szkoda, że dopiero 18 lutego będzie następny rozdział, bo nie mogę się doczekać! xD

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie! W poniedziałek wyjeżdżam. :( :( :(

    OdpowiedzUsuń
  7. jej cuuudny , szkoda ze dopiero w poniedziałek następny, już nie moge się doczekać, ciekawe co zrobi Hermiona?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeej! Genialny prezent na walentynki! <3:) Szkoda mi Angeliny, a Petera to nigdy nie lubiłam -.- Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :)
    Życzę dużo weny
    ~Ania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojejku. :) Nareszcie... Hahahaha. W sumie trochę żal mi Angie, ale teraz poznałam prawdę. :D Zarąbisty rozdział. <333 Weny życzę, a u mnie nowy rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego znienawidzonych ? Ja ten dzień zaliczam do udanych :D
    Wreszcie się wydało, ale chodź to źle, że oszukiwała to jednak miała powód. No cóż cieszę się, że się to wydało. Pozdrawiam i życzę weny
    :D

    OdpowiedzUsuń
  11. An outstanding ѕhaгe! I've just forwarded this onto a coworker who had been doing a little research on this. And he actually ordered me lunch simply because I stumbled upon it for him... lol. So allow me to reword this.... Thanks for the meal!! But yeah, thanks for spending some time to talk about this subject here on your web page.

    Here is my blog post :: Blu Cigs

    OdpowiedzUsuń
  12. och. kocham twojego bloga, to jeden z najlepszych. Pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. SUPER ROZDZIAŁ!!! Jesteś genialna itd., gratulacje i pisz dalej, bo nie mogę się już doczekać :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział. *.* myślałam że Angelina kłamie ale jednak mówiła prawdę. :D Zgadzam się z komentarzem wyżej- gdybym miała zacytować najlepszy fragment musialabym skopiować cały rozdział. :D Czekam z niecierpliwością na NN. ;) Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. och jej! jaki świetny rezent :D !!! naprawdę wspaniały rozdział! już się nie mogę doczekać następnego (jak zwykle zresztą :P ) pozdrawam! /JJJ3

    OdpowiedzUsuń
  16. http://fremione-hiddenlove.blogspot.com/ Hej, mogłabyś zajrzeć? Z góry dziękuję. Zależy mi na twojej opinii. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. jak dobrze, że ona nie jest w ciąży! prawie mi jej szkoda, nie sądziłam, że Peter to psychol...

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeszcze u Ciebie nie komentowałam (bo czytałam z komórki i nie udawało mi się), ale śledzę losy bohaterów od samego początku :D piszesz super!!! Nie mogę doczekać się nn! Więcej Petera ;)
    Zapraszam do siebie: inna-magiczna-opowiesc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Brak mi słów. Jedyne co mogę, to to -> <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3


    Miłego dnia ;3
    ~Lavi

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie lubię czytać , ale jak zaczęłam czytać Twojego bloga nie mogłam się oderwać *,*

    przynajmniej mama jakieś zajęcie, jak siedzę w domu ; p

    a blog cudowny ! :) *__*

    OdpowiedzUsuń
  21. ja nie moge ten zamiast iść się tłumaczyć to ją przytula.

    OdpowiedzUsuń
  22. 48 year old Research Assistant II Brandtr Tolmie, hailing from La Prairie enjoys watching movies like Blood River and Do it yourself. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a Boxster. zobacz

    OdpowiedzUsuń