Hermiona
spędziła w Skrzydle Szpitalnym trzy dni. Fred był cały czas przy niej. Dzięki
swojemu nieziemskiemu urokowi zdołał przekonać Mcgonagall, na opuszczenie zajęć.
Ta nie była zadowolona, ale zgodziła się, prosząc, by nie mieli zaległości w
nauce. W końcu byli Gryfonami, więc opiekunce zależało na ich jak najlepszych
ocenach. Odrabiali więc prace domowe razem. Wiele mieli przy tym śmiechu i
radości. Fred był zdolnym chłopakiem, ale strasznym leniem. Hermiona, jak
wiadomo, była jedną z najlepszych uczennic w Hogwarcie, więc starała się jakoś
zmotywować swojego chłopaka.
- Ej
Freddie, jeszcze tylko jedno zadanie i obiecuję, że skończymy. – prosiła. – Nie
chcę, by Sprout później miała pretensje do mnie.
- A skąd ona
miałaby wiedzieć, że jestem z Tobą cały czas? – spytał z udawanym zdziwieniem.
- Przecież
wszyscy wiedzą. – odpowiedziała i zaśmiała się głośno.
Panna Granger wyglądała i czuła
się już zdecydowanie lepiej. Jej policzki nabrały rumieńców. Po dziwnym ataku
drgawek nie było już widać ani śladu. Dziewczyna wyciszyła się i uspokoiła po
minionych ciężkich dla niej dwóch tygodniach.
Drugiego przedpołudnia pobytu w
Skrzydle, odwiedził ją Ron. Okłamał profesora Flitwicka, że kiepsko się czuje i
musi iść do Pani Pomfrey. Nauczyciel zaklęć patrzył na niego podejrzliwie, ale
pozwolił iść. Najmłodszy z braci Weasley miał nadzieję, że przy Hermionie nie będzie
Freda. Nie wiedział o pozwoleniu Mcgonagall i mina zrzedła mu całkowicie, gdy
go zobaczył. Hermiona, ku zdziwieniu swojego chłopaka, ucieszyła się na widok
przyjaciela. Podsunęła mu krzesło i zaczęła wypytywać, co ciekawego dzieje się
na zajęciach. Fred tej rozmowie przysłuchiwał się w ciszy.
- A jak u
Snape’a? Znów doczepił się o coś Neville’a? A Obrona? Oddałeś ten esej na
Historię Magii? A co z esejem o mandragorach na Zielarstwo? Oddała już? –
zasypała chłopaka gradem pytań, na które ten odpowiadał cierpliwie. Gdy dziewczynie
wyczerpał się temat lekcji, Ronald cicho zapytał.
- Chciałbym
z tobą porozmawiać. Na osobności. – spojrzał na swojego brata.
- Nie mamy
przed sobą tajemnic. – odpowiedział mu szybko Fred, na co Ron zareagował
grymasem na twarzy.
- Nie dziś
Ron. – nagle udała zmęczoną. – Strasznie chce mi się spać. Obiecuję, że za parę
dni porozmawiamy, wyjaśnię ci wszystko. Tylko poczekaj jeszcze trochę.
- Jak
chcesz. – młodszy Weasley wzruszył ramionami. – To do zobaczenia. – rzucił jej
jeszcze i wyszedł ze Skrzydła.
Hermiona opadła na poduszki i
odetchnęła z ulgą. Nie wiedziała, co ma powiedzieć przyjacielowi. W głowie
kłębiło jej się setki myśli, co zrobić, by go nie zranić. Dlatego chciała to odwlec,
jak najdalej, choć wiedziała, że w końcu ta rozmowa i tak musi nastąpić. Na
chwilę zapomniała o obecności swojego chłopaka, a on przyglądał jej się z
uwagą. Jednak minutę później wyrwał ją z rozmyślań.
- O czym ty
chcesz z nim rozmawiać? – zapytał ostro.
- O tym co
było na balu. – odpowiedziała mu spokojnie.
- A co było
na balu? – chciał udać głupiego.
- Nie udawaj
Freddie.. Przecież wiem, że wiesz..
- No dobrze,
przepraszam. Ale jak to w ogóle się stało, że ta sytuacja się wydarzyła? –
słowa „pocałunek z Ronem” nie mogły mu przejść przez gardło. Pytał, ale sam nie
wiedział, czy chce znać odpowiedź. – Byłaś pijana?
- Nie.. –
odpowiedziała cichutko.
- Całowałaś
się na trzeźwo z moim bratem? – prawie krzyknął, a w jej oczach pojawiły się
łzy.
- Fred
jeszcze do wczoraj myślałam, że będziesz miał dziecko z inną! A ty mi robisz
aferę o parę niewinnych pocałunków? – zdenerwowała się.
- Parę? Nie
rozumiem, jak mogłaś do tego dopuścić. Przecież go nie kochasz, nigdy nie
kochałaś..
- Kocham go.
– powiedziała, a on podniósł brwi wysoko do góry. – Nie patrz tak na mnie.
Kocham go. oczywiście. Ale jak przyjaciela, jak brata.
- Ciekawe co
byś zrobiła, jakbym to ja..? – chciał coś powiedzieć, jednak Gryfonka przerwała
mu.
- Wystarczy
Fred. Pora zapomnieć o tych wszystkich wydarzeniach.
- Czyli nie
masz zamiaru z nim rozmawiać? – zapytał jeszcze.
- Mam
zamiar. Należy mu się choć odrobina wyjaśnienia.
- No dobrze.
– powiedział. – Ale tylko odrobina. – uśmiechnął się do niej ciepło. – A teraz
przesuń się trochę, bo mi też chce się strasznie spać. – chłopak odpuścił,
dziewczyna zaśmiała się.
Zasnęli tak, przytuleni do
siebie na bardzo ciasnym pojedynczym łóżku. Ale nie przeszkadzało im to. Bardzo
brakowało im tej ich wspólnej bliskości. W swoich ramionach czuli się
bezpieczni, szczęśliwi i spokojni.
Po południu, gdy nadal sobie
smacznie spali, to Skrzydła zawitał Harry z Ginny. Chcieli sprawdzić, jak czuje
się ich przyjaciółka. Tymi drgawkami zmartwili się nie na żarty. Jednak gdy
zobaczyli Hermionę w objęciach Freda skrzywili się z niesmakiem. Postanowili
natychmiast przerwać tę sielankę.
- Nie spać! –
krzyknął Harry, przez co para aż podskoczyła ze strachu. – Łatwo was
wystraszyć. – Potter zaśmiał się, widząc ich przerażone miny.
- Nie tak
głośno Harry. – ziewnęła jeszcze Hermiona. – Nie jesteście na zajęciach?
- Jest 17
Śpiąca Królewno. – powiedziała Ginny. – Zajęcia właśnie się skończyły.
- Już 17? –
dziewczyna zdziwiła się. – A ja obiadu nie jadłam i nie napisałam eseju do Snape’a.
– zmartwiła się.
- Jesteś
głodna? – spytał jej chłopak, a w odpowiedzi usłyszał burczenie z brzucha Panny
Granger. – No to idę zobaczyć, co da się zrobić. – wstał i wyszedł ze Skrzydła.
Hermiona została sama z
przyjaciółmi. Uśmiechnęła się do nich serdecznie, jednak ich miny nie
podzielały jej wesołości. Harry patrzył na nią obojętnie, a Ginny nawet
odrobinę wrogo.
- Hej, o co
chodzi? – Gryfonka była strasznie zdziwiona.
- Nie
uważasz, że postępujesz trochę nie fair? – zapytała przyjaciółkę Gin.
- Nie
rozumiem.
- Jeszcze
dwa dni temu całowałaś się z Ronem, a teraz gździsz się tu z Fredem? – Ruda była
zła.
- Dwa dni
temu myślałam, że Angelina jest w ciąży! – Hermiona próbowała się jakoś bronić.
- Więc
wykorzystałaś mojego brata, by zapomnieć o bliźniaku? – spytała nieuprzejmie.
- Gin,
przecież wiesz, że kocham Freda..
- Ale Ronald
to mój brat, Hermiono! – krzyknęła Ginny.
- Fred to
także twój brat, Ginevro. – Hermiona odpowiedziała jej także krzykiem.
Wiedziała, że z niezdrobnionym imieniem przyjaciółki przesadziła. Bo Ruda
spojrzała na nią prawie z nienawiścią. Nie lubiła tego najbardziej na świecie.
- Chodź
Ginny, idziemy. Rozmowa z nią nie ma żadnego sensu. – do konwersacji włączył
się Harry. – A ty Hermiono przemyśl swoje zachowanie. Wyobraź sobie, jakby to
ciebie tak potraktowała osoba, którą kochasz. Bo widzę, że nie zdajesz sobie
sprawy z tego, jak go ranisz.
- Przecież
ja dobrze o tym wiem.. – powiedziała prawie szeptem.
-
Porozmawiamy, jak stąd wyjdziesz. – rzucił Potter. – Na razie. – wziął Ginny za
rękę i razem wyszli ze Skrzydła Szpitalnego.
Hermiona rozpłakała się. Nie
sądziła, że przyjaciele tak ją potraktują. Każdy ma prawo popełniać błędy.
Najważniejsze by z pewnych sytuacji wyciągać wnioski. Nie chciała zrobić
krzywdy Ronowi, ale tak wyszło. Nie mogła wiedzieć tego, że Angelina kłamie. Co
w tym złego, że szukała chwili przyjemności, którą dostała dzięki
przyjacielowi? Niczego mu nie obiecywała. Jednak miała wyrzuty sumienia. Łzy
lały się po jej policzkach i w takim stanie zastał ją Fred.
- Kochanie
co się stało? – podszedł do niej, a ta jedynie przytuliła się. – Nie płacz.
Wszystko będzie dobrze. – zapewnił ją.
- A jak Ron
nie zrozumie i stracę przyjaciela? – spytała, obejmując ją jeszcze mocniej.
- Ron to
mądry chłopak.. – odpowiedział jej tylko.
- No ale jak
nie zrozumie? – nie dawała za wygraną. Fred odsunął się od niej i spojrzał
prosto w jej piękne oczy.
- Hermiono..
– zaczął. – Gdy kogoś kochasz, a wiesz, że ta osoba nigdy nie będzie z tobą
szczęśliwa, pozwól jej odejść. Ty o tym wiesz, ja wiem.. Mój brat na pewno też.
– powiedział i delikatnie pocałował ją.
Jednak
piękne chwile szybko mijają. I dzień później Hermiona musiała wrócić do swoich
obowiązków, do szarej rzeczywistości. I musiała jakoś stawić czoła
teraźniejszości. Zapraszam wszystkich do czytania, komentowania i zadawania pytań na ask.fm :) Pozdrawiam!
Maja.