Uczta
powitalna w Wielkiej Sali przebiegła bez żadnych zakłóceń. Nowi uczniowie
zostali przydzieleni do domów i odprowadzeni do Pokoju Wspólnego. Wszyscy byli
najedzeni i bardzo senni. Hermiona pokazała najmłodszym Gryfonkom ich
dormitorium i zeszła na dół, by powiedzieć przyjaciołom dobranoc.
Szła uśmiechnięta i szczęśliwa,
ciesząc się, że w końcu pochłonie ją to, co lubi najbardziej, czyli nauka.
Zatrzymała się na dole schodów i od razu jeden widok popsuł jej humor. Przy
kominku na jednym z foteli siedział Fred z Angeliną na kolanach. Tuż obok był Dean
z Ginny, a Harry i Ron siedzieli niedaleko, jednak widać było ich dystans i
ciskające, zazdrosne spojrzenia. Harry podobnie jak Hermiona nie mógł znieść
tej sielanki. Jednak jak zawsze zachowywał zimną krew, a Hermiona, no cóż..
Była zbyt uczuciowa.
Gryfonka chciała przejść
niepostrzeżenie przez Pokój Wspólny i wejść niezauważona do swojego
dormitorium. Niestety, jak zwykle przeliczyła się. Zauważyła ją Ruda.
- Hej
Hermiono, chodź do nas! – zawołała.
- Nie
dziękuję. Jestem zmęczona, idę spać! Jutro przecież mamy już lekcje. –
odpowiedziała szybko z myślą, że to zakończy rozmowę.
- Daj
spokój! Siadaj i nie marudź. – nie dawała za wygraną Ginny.
- Nie,
naprawdę. Dobranoc! – Hermiona już wchodziła na schody prowadzące do jej
dormitorium.
Wśród jej przyjaciół w Pokoju
Wspólnym zaległa cisza. Co się stało z Hermioną? – pomyślał Fred. – Przecież
nigdy nie chodziła spać tak wcześnie. Coś jej się stało? E nie. Pewnie jeszcze
będzie się uczyć przed snem. – uśmiechnął
się w duchu. Po chwili Angelina wpiła się w jego usta. Pochłonęło go tak
bardzo, że w ciągu sekundy zapomniał o Pannie Granger.
- Fuuuj
Fred! Moglibyście się choć trochę powstrzymać. Nie zapominaj, że my też tu
jesteśmy! – zniesmaczył się Ron.
- Nie bądź
zazdrosny braciszku. – roześmiała się Ginny i pocałowała swojego chłopaka.
- Ja
naprawdę jestem w stanie dużo znieść, ale nie dam rady patrzeć jak się na
okrągło gździcie! – powiedział wstając. – to okropne! Idziesz Harry? – zapytał
przyjaciela.
- Tak, tak.
Idę. Do jutra! – rzucił reszcie.
Dla Harry’ego widok jego miłości
z objęciach innego chłopaka był tak okropny, jak dla Rona widok pająków. Ale..
Może to i dobrze. Zajmę się quidditchem. – pomyślał. Nie wiedział jednak, jak bardzo ta para
niedługo pochłonie jego czas i zainteresowanie.
Podczas tego wieczoru wszyscy
byli tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyli nieobecności Georga, który jak
gdyby nigdy nic, spędzał miło czas w Pokoju Życzeń z bardzo piękną Puchonką.
Raz się żyje! – myślał przy każdej nowopoznanej dziewczynie.
Rano Hermiona wstała w bardzo
dobrym humorze. Tak jak postanowiła w wakacje, tego roku zależało jej, by
wyglądać trochę bardziej jak dziewczyna. Po wygrzebaniu się z łóżka, udała się
do łazienki. Umyła zęby, wykonała delikatny makijaż, który dodawał jej uroku i
włosy uczesała w gruby warkocz. Dzięki temu wyglądała zupełnie inaczej niż
zwykle. Spojrzała w lustro i była zadowolona z tego, co widzi. Zeszła na dół,
gdzie czekali na nią Ron z Harrym.
- Cześć! –
zawołała. – Wyspaliście się?
- Hermiono!
Wyglądasz jakoś inaczej. – uśmiechnął się Harry.
- Inaczej to
znaczy ładnie? – spytała.
-
Oczywiście! – potwierdził.
- Dzięki. –
odpowiedziała mu też z uśmiechem. – A Ty Ronald co? Dlaczego patrzysz na mnie,
jakbyś mnie widział pierwszy raz w życiu? – zapytała go.
-
NaprawdenoHermiononowygladasznoladnie.. – zmieszał się.
- Nic nie
zrozumiałam, ale to nic. – spojrzała na niego. – Chodźmy lepiej na śniadanie.
Zeszli do Wielkiej Sali, gdzie
opiekunka ich domu rozdawała plany lekcji. Minę jak zwykle miała surową. Była
wymagająca, ale bardzo pozytywnie nastawiona do uczniów.
- Jeeej co
za zestaw. – mruknął Harry. – Eliksiry ze Ślizgonami? Transmutacja z Krukonami?
– marudził. – I jeszcze po południu historia magii z Puchonami? I to wszystko w
pierwszy dzień szkoły? – przeraził się.
- Czy Ty
zawsze musisz tak marudzić? – zdenerwowała się Hermiona. – Dzisiaj masz dużo,
to jutro będziesz miał mniej. To logiczne.. – chciała ich w jakiś sposób
pocieszyć.
- Mniej? –
dołączył się Ron. – Zielarstwo z Puchonami, zaklęcia z Krukonami.. –
kontynuował. – Ale dobre to, że obrona przed czarną magią chociaż. – ucieszył
się. – Ale ze Ślizgonami.. – od razu zmarkotniał.
- Już nie
można was słuchać! – zdenerwowała się poraz kolejny. – 6 rok, więc czego się spodziewaliście?!
- Wolnego!
Przecież jesteśmy po sumach, a do owutemów daleko..
- Brak mi na
was słów. – zakończyła temat i zagłębiła się w Proroka Codziennego.
Chłopcy jedynie westchnęli i
nałożyli sobie górę jedzenia na talerze.
Po chwili dosiedli się do nich Fred z Georgem dla odmiany.
- Gdzie
twoja dziewczyna Fred? – zapytał go Harry.
- Była na
śniadaniu wcześniej. Spotkaliśmy ją po drodze. Teraz plotkuje gdzieś z Katie
Bell. Pewnie zastanawiają się kogo weźmiesz do drużyny. – mówił bliźniak. –
Masz jakieś pomysły? – zapytał.
- No drużyna
jest prawie zrobiona. Brakuje nam tylko trzeciego ścigającego. Ron, Wy, Katie i
Angelina zostają. Po co zmieniać coś co jest dobre? – uśmiechnął się.
- Masz
rację. – powiedział obrońca Gryfonów i ucieszył się w duchu, że nie będzie
musiał kolejny raz przechodzić testów sprawdzających. - Ale myślisz, że
Mcgonagall na to pójdzie? – zapytał. – Co roku zawsze od nowa wybierana jest
drużyna.
- Załatwimy
to, bo chce jak najwięcej czasu spędzać z Angeliną przed nauką do owutemów w
przyszłym semestrze. – uśmiechnął się
Fred. – A jak nie to Hermiona nam pomoże to załatwić z psorką, prawda? –
uśmiechnął się do niej.
- Oj
dziękuję, że w końcu zauważyliście moją obecność! – z trzaskiem zamknęła
książkę od eliksirów, którą czytała zaraz po przeanalizowaniu całego Proroka.
Wstała. – I nie! Nie pomogę wam! Idę do lochów. Cześć! – powiedziała i odeszła.
- A tej co
się stało? – zdziwił się Fred.
- Nie
udawaj, że nie widzisz.. – powiedział Harry, który zauważył już coś w wakacje.
- Czego nie
widzi? – teraz zdziwił się Ron.
- Niczego..
Kończ jedzenie, musimy ją dogonić. – pospieszał przyjaciela.
Wstali i odeszli, a bliźniacy
zapominając o zachowaniu Hermiony, pogrążyli się w rozmowie na temat nowego
ścigającego.
Tymczasem zdenerwowana Hermiona
szła szybko w stronę lochów. Nie zauważała nikogo wokół, nie odpowiadała na
żadne cześć, była wściekła jak nigdy. Ja naprawdę mogę się zgodzić na
porozmawianie z Mcgonagall na temat quidditcha. Fajnie by było, gdyby
zeszłoroczna drużyna została taka, jaka jest. Ale z jakiej racji mam to robić,
skoro temu bezmózgowi zależy tylko na tym, by spędzać czas z tą czarną lalą!
Przecież tu liczy się tylko quidditch! A nie spędzanie godzin w towarzystwie
tej panny. Te jej czarne oczy, dziwny wyraz twarzy.. – aż sama zdziwiła się tym,
co myśli. Zawsze dobrze dogadywała się z Angeliną i lubiła ją. Ale zazdrość o
Freda była silniejsza.
Nagle na kogoś wpadła. Książki
wypadły jej z rąk, upadła na ziemię.
- Aj
przepraszam. – zawołał jej napastnik. – Nie zauważyłem cię.
- Mógłbyś
uważać, jak chodzisz! – jeszcze bardziej się zdenerwowała i dopiero teraz
podniosła głowę. Naprzeciwko niej stał przystojny blondyn i szacie Slytherinu.
– No tak.. Ale czego ja się mogłam spodziewać po Ślizgonie!
- Nie bądź
niemiła, bo to ty na mnie wpadłaś, a nie ja na ciebie. – powiedział z zarzutem.
-
Oczywiście, bo Ślizgoni nigdy nie widzą w niczym swojej winy! – nadal w niego
uwadzała.
- Przestań.
Jestem Peter Franklin z 7 roku, a ty? – uśmiechnął się do niej.
- Pf.. – nie
chciała odpowiadać, ale poczuła, że trochę przesadza. - Hermiona Granger z 6
roku.
Tak pochłonęło ją wcześniejsze
krytykowanie Petera, że nawet nie zauważyła, jak zbliżają się jej przyjaciele.
Ron z Harrym mieli zdziwione miny. Co ich przyjaciółka robi z jakimś fagasem absolutnie
czystej, ślizgońskiej krwi?!
- Hermiono,
co Ty tu robisz? – zawołał Ron. – Za 2 minuty zaczynają się eliksiry. Do
Snape’a nie możemy się spóźnić. Nie w pierwszy dzień. Idziemy! – pociągnął ją
za rękę, a Petera obdarzył wściekłym spojrzeniem. – Oszalałaś, że zadajesz się z Ślizgonem? – zapytał chwilę
później z krytyką.
- Przymknij
się Ron i pospieszmy się, bo naprawdę się spóźnimy! – odpowiedziała z nawiązką.
Peter stał jeszcze chwilę na
korytarzu i wpatrywał się w odchodzących przyjaciół. Dziewczyna była całkiem
niezła, nigdy o niej nie słyszał, ale to nie dziwne, bo nigdy nie interesował
się Gryfonkami, jak przystało na prawdziwego ucznia Slytherinu. Bardzo ładna,
ma piękny uśmiech. – myślał. – Chyba warto przyjrzeć jej się bliżej.– zdecydował
i szybko odszedł w stronę klasy zaklęć.
Witam wszystkich, dodałam kolejny rozdział. Nowość dodam już po Nowym Roku, więc wszystkiego najlepszego kochani :) Pozytywnego nastawienia i spełnienia marzeń w tym 2013. Dodałam też parę linków i polecam, bo naprawdę warto zagłębić się w te opowiadania. Do następnego przeczytania!
Maja.
Tobie także życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, spełnienia wszystkich marzeń i niekończącej się chęci do pisania tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńOczywiście, rozdział mi się podobał (jakżeby inaczej!) i fajnie, że wprowadziłaś nową postać. Jestem bardzo ciekawa, jak to dalej się potoczy. Pisz szybko.
Pozdrawiam,
Charlie z www. finally-yours.blogspot.com
jezu kiedy kolejne czesci???
OdpowiedzUsuńblagam szybko...
mój komentarz szlag strzelił bo,głupiej mnie zachciało się wcisnąć Podgląd,więc napisać go muszę jeszcze raz.Na szczęście nie był za długi tylko parę linijek.Dobrze,że nie zachciało mi się sprawdzać ten opcji jak skończę.A cóż tu za dużo gadać.Trzeba przejść do skomentowania tego co jest o tutaj do góry.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa,czy czekasz na mój komentarz czy nie :P A więc piszę Majka!Jea Jea Jea!Jestem z siebie dumna!
Ale powiedz mi co normalny człowiek robi o w pół do 3?Oczywiście,że śpi!Ale nie oczywiście ja muszę być tym odmieńcem i czytać i oczywiście komentować wypociny jakże wspaniałej mojej koleżanki !:)
Pierwsze pytanie które powinno ci się nasunąć od razu po przeczytaniu tego jakże chaotycznego komentarza:Czy mi się opłacało czy nie?
Więc od razu rozwinę twoją ciekawość:Jak najbardziej mi się podobało i od razu piszę,że ja chcę więcej,więcej i jeszcze raz więcej!
Jak masz już wszystkie rozdziały napisane to na fb w wiadomości prywatnej w te pędy chcę mieć wysłane!A wiedz,że będziesz miała moją dozgonną wdzięczność do końca życia!;)
Dobra,dobra wiem,że się rozpisałam na temat jakiś tam głupot,ale wiedz,że ze mną już tak jest.Ale muszę ci jeszcze coś powiedzieć.Mam nadzieję,że jakoś przez ten mój komentarz przebrniesz i mnie później nie wyśmiejesz za te głupoty jakie tutaj piszę :D
Co najważniejsze,co muszę napisać to piszę to teraz,więc słuchaj uważnie,nie waż się zasypiać,bo jak cię spotkam to potraktuję Avadą:P
No dobra to teraz tak na poważnie:
Gdybym cię nie znała,to prze nigdy nie przeczytałabym opowiadania o Fremione nawet jednego zdania chyba.Po prostu wydawało mi się,że każda historia o Fremione będzie nudna (oczywiście nie chcę obrażać innych blogów o tej tematyce).Fremione,przecież oni znają się od zawsze,więc co to za historia?Dlatego zaczęłam interesować się historiami o Dramione-o zakazanej miłości wrogów,sprzeczek,przezwisk a później wybucha wielka dozgonna miłość,między dwojga wrogów którzy się nienawidzili.A Fremione myślałam,że te historie blogowców będą przesłodzone,same czułe słówka,żadnych wyzwisk ani nic.
Więc po przeczytaniu tego co ty napisałaś stwierdzam,że się bardzo myliłam.Za to ciebie i wszystkich innych blogerów piszących o tej tematyce przepraszam.Mam nadzieję,że mi wybaczycie ;)
A teraz co do treści.
Świetnie tą historię zaczęłaś.Bo tak jak wcześniej pisałam,nie ma od razu przesłodzonej miłości,że skaczą sobie w ramiona i wyznają sobie miłość.Oni dojrzewają do tej miłości.Każdy z nich trzyma to w sercu i nie chce,żeby to czego pragną,co mają na wyciągnięcie ręki wyszło na zewnątrz.Uważam,że boją się tego uczucia,że to uczucie ich przerasta.Nie wiedzą co ze sobą zrobić.Jeden znajduje pocieszenie w ramionach innej,a drugi zamyka się w sobie,boi się wyjścia do ludzi, że oni poznają jej skrywaną tajemnicę,którą skrywa do tej zakazanej osoby.Uważa,że przecież on to coś nieosiągalnego,co nie ma prawa bytu.Mam nadzieję,że te skrywane uczucia w końcu znajdą ukojenie i wszystko będzie dobrze.Ale poczekaj jeszcze chwilę (nie żeby coś,że ja ci mówię,jak masz pisać albo coś),ale po prostu sugeruję.Przyciągasz czytelników właśnie tym,że piszesz o uczuciach, a nie samych pustych dialogach,czy tam pojedynczych zdaniach.Właśnie takich opowiadań nie toleruję,tylko omijam szerokim łukiem.A twoje opowiadanie po prostu ubóstwiam <3 Ja mówię serio,serio,serio :D
Coś jeszcze chciałam napisać,ale mi wyleciało z głowy!
AAAA już wiem.
Wiesz co mnie najbardziej zmotywowało?!Nie to już ci mówię!Ta dedykacja dla mnie pod poprzednią notką!Jejku dziękuję! <3
A i przepraszam cię,za tak bezsensowny komentarz który nie ma składu ani ładu,ale o tej godzinie to mi już odbija ;)
Twój Chochlik ;*
No i znów świetnie ! ; *. Jak widzę Freddie jest z Angeliną ale mam na dzieję, że to się nie długo zmieni ... ^^. Fajnie też, że pojawiła się nowa postać i to jeszcze ślizgon ; DD . No to ja dalej nie przynudzam tylko WENY ŻYCZĘ!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku życzy Crystalka ; **
ps. dodałam nowy rozdział - fred-hermione.blogspot.com . ; )
ooo... Ślizgon, no to ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe, świetne, fenomenalne, zajebiste i w ogóle nie do opisania! Czytam dalej bo się doczekać nie mogę po prostu ;D
OdpowiedzUsuńHej, fajny blog i nie chcę się czepiać, no ale chyba gdy Harry, Ron i Hermiona byli w szóstej klasie to Freda i George'a już nie było w Hogwarcie... To tak na marginesie, ale chyba tak miało być, bo inaczej miłość Hermiony i Freda by nie rozkwitła... No, fajne opowiadanie w każdym razie.
OdpowiedzUsuńw prologu jest napisane, ze to moja wlasna historia ;) ale zdecydowanie masz racje ;) w książce Rowling bliźniacy są dwa lata wyżej :)
Usuńsuper historia
OdpowiedzUsuńZajebiste :]
OdpowiedzUsuńuuuu ... inwestujesz w ślizgona .... yummy <3
OdpowiedzUsuń