Wiadomości, dla Was


środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 2.


                Solidarnie wzięli wszystkie szmatki i płyny i udali się schodami na górę. Jedno piętro, drugie, trzecie, w końcu dotarli.
- Dobra – powiedziała Hermiona – no to bierzemy się do pracy. Niech każdy łapie potrzebne rzeczy i zaczynamy.
- A może dziewczyny same to zrobicie? – spytał błagalnie George – A my byśmy trochę potrenowali latanie, co? Przecież nowy rok, nowy sezon, chyba nie chcecie, żebyśmy przegrali ze Ślizgonami? – myślał, że jakoś je podejdzie.
- O nie, nie George! – oburzyła się Ginny – chyba sobie żartujesz? Wszyscy razem mieliśmy to zrobić! Łap się za szczotkę i jedziemy z tym!
- Gin proszę.. – miał jeszcze nadzieję.
- Koniec smęcenia! – krzyknęła druga Gryfonka  - dzielimy się na pary i zaczynamy.
Jak wiadomo, Gin stanęła koło Hermiony, Ron obok Harry’ego, a George przy Fredzie.
- Nie Gin, nie możemy być razem. Bo skończy się jak zwykle. Będą się obijać. – powiedziała dziewczyna – Dzisiaj ja ustalam pary. Jak wiadomo Harry i ja jesteśmy z mugolskich rodzin, więc wiemy, jak co się robi, Ginny jest dziewczyną, więc też. – popatrzyła na wszystkich – Ronald z Gin, Harry z Georgiem i ja z Fredem. Pasuje? – nie usłyszała sprzeciwów – No to zaczynamy. – uśmiechnęła się.
                Wzięli potrzebne rzeczy i udali się w różne kąty strychu.
- Powiedz mi stary, dlaczego dziewczyny są takie mało pomocne? – spytał Harry’ego George.
- Ty chyba nie wiesz, co mówisz. – roześmiał się chłopak – A bo to mało razy Ginny kryła cię przed mamą, a Hermiona poprawiała prace domowe z eliksirów?
- Potter co z Tobą? – krzyknął rudowłosy – dziewczyn bronisz? Świat się kończy! Ludziom odbija.

                Nagle usłyszeli przeraźliwy wrzask Hermiony. Wszyscy rzucili się w jej stronę. Zobaczyli ją klęczącą na podłodze ze łzami w oczach. Okazało się, że to Fred postraszył ją zdechłą myszą. A teraz zaśmiewał się w niebogłosy.
- Ty głupi przebrzydły idioto! Jak mogłeś? – krzyknęła Ginny.
- Te siostra, nie obrażaj brata. Nie wiedziałam, że ona myszy się boi. – odpowiedział szybko.
- Wstań Hermiono. – powiedziała Ginny do Gryfonki i podała jej rękę. – To tylko mysz, już nie musisz się bać. Zresztą przecież używamy myszy na zajęciach z transmutacji i eliksirów. Czego Ty się tak naprawdę przestraszyłaś? – spytała Ruda.
- Naopowiadał mi, że tu są duchy! Że kiedyś mieszkali tu fani czarnej magii i pozabijali się nawzajem, a później nagle zrzucił mi coś na głowę. – mówiła niespokojnym głosem Hermiona – Czy Ty jesteś w ogóle normalny Fred?! – krzyknęła już w pełni świadoma.
- Dobra dobra, już już. Koniec tematu. Przepraszam! Wystarczy? – spytał.
- Nie! – fuknęła. – Sprzątajmy dalej. A Ty 5 metrów ode mnie! 

                Wrócili do pracy. Na strychu było pełno różnych przedmiotów, które należały do rodziny Weasleyów. Znaleźli zdjęcia z wesela Molly i Artura, starą kołyskę, należącą do najstarszego z rodzeństwa, czyli Billa i wiele różnych rzeczy.
- Hermiono! – zawołała Ruda. – Chodź tu na chwilę.
- Czekaj już idę. – odpowiedziała. – A ty się nie obijaj. – krzyknęła na Freda odchodząc. – No co jest? – spytała Ginny.
- Zobacz jakie ładne sukienki! Pewnie należały do babci albo mamy. A wiesz, że teraz moda wraca! Weźmiemy je i przerobimy? – wymyśliła Ruda.
- Ginny, ale Ty nie umiesz szyć. – powiedziała z uśmiechem Hermiona.
- No wiem, ale Ty umiesz i zrobisz do dla mnie. – Gin zrobiła duże oczy.
- Wiedziałam, że to tak się skończy. Dobra, zobaczymy co da się zrobić, ale najpierw idź spytaj mamy, czy możesz je wziąć.
                Hermiona wróciła do Freda, którzy czyścił jakiś stary kredens. Nie minęły 3 godziny, a cały strych był posprzątany. Nie lśnił, ale zrobili wszystko, co było w ich mocy. Dziewczyny poszły do łazienki się umyć, a chłopcy zeszli do ogrodu. Usiedli na kamieniach i zaczęli rozmawiać.
- Ej Fred, co Ci przyszło do głowy, żeby tak ją przestraszyć? – spytał brata Ron.
- Nie wiem. Trochę przesadziłem. Nie wiedziałem, że będzie się bać. Chciałem ją trochę wkurzyć, bo tak słodko się denerwuje. – odpowiedział.
- Słodko się denerwuje? Co Ty gadasz Fred? – spytał trzeci z braci.
- Podoba Ci się Hermiona?! – dołączył się Harry.
- Tak, zakochałem się, żyć bez niej nie mogę. – zaśmiał się Fred. – Czy Wy już całkiem zmysły postradaliście? Przecież to Hermiona! Znam ją prawie od dziecka. To prefekt, kujonka, która na okrągło siedzi z nosem w książkach. A ja? Ja nawet nie wiem, czy skończę Hogwart. Nie zanosi się na to. Ja i Hermiona, dobre sobie. – śmiał się dalej.
Ron szturchnął Harry’ego, a ten Georga. Popatrzyli na siebie. Każdy miał to samo w głowie. O coś tu chodzi.. Teraz tylko zostaje dowiedzieć się co.
A Fred przestał się śmiać. Ja i kujonka. – myślał. – dobry żart. Nigdy nie patrzyłem na nią, jak na kobietę. Zawsze była tylko przyjaciółką Rona, która chętnie pomagała mi w zadaniach domowych, mimo, że była rok niżej. Zresztą teraz jest na mnie śmiertelnie obrażona, to bez sensu. Poza tym jest jeszcze Angelina. Która mi się naprawdę podoba. Właśnie muszę wysłać jej sowę! Nie będę myślał o Hermionie, to niedorzeczne.
- Dzieciaki obiad! – z rozmyślań wyrwała go mama – Pośpieszcie się!

Dodaję rozdział 2. Miłego czytania.

Maja.

8 komentarzy:

  1. Całkiem fajnie się zapowiada! :) Końcówka świetna. Czyżby Fred już się zaczynał gubić? Robi się ciekawie.
    Z niecierpliwością czekam na następny.

    Charlie
    www.finally-yours.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy chciałbyś zobaczyć, jak inni oceniają twojego bloga? A może sam chciałbyś oceniać? Tak? To na co jeszcze czekasz! http://hogwartowe-oceny.blogspot.com czeka na Ciebie i twój blog!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fred z ,,kujonka'' - jak najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zdecydowanie wolę dremione <3 ale blog spoko ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolisz Dramione, nie wiesz, jak się to poprawnie pisze. Fuck logic XD

      Usuń
  5. Aaaaww! *_* Świetne! Lecę dalej ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwww! *-* Przez Ciebie sie uczyc nie moge XD

    OdpowiedzUsuń