Piątkowe popołudnie. Prawie
całkowicie wyludniona szkoła. Uczniowie Hogwartu w końcu doczekali się weekendu
i pięknej pogody. Czwórka przyjaciół siedziała w Wieży Gryffindoru i zawzięcie
dyskutowała. Byli podekscytowani i strasznie głośni. Przekrzykiwali się jeden
przez drugiego.
- Dobra! –
krzyknął jeden z bliźniaków. – Jesteście pewni, że właśnie tak chcecie to
zrobić?
-
Zdecydowanie. – potwierdził jego brat, a pokiwała głowami.
- Czyli co
Harry? – zagadnął przyjaciela Ron. – Ty zaczynasz, tak?
- No tak. –
odparł Wybraniec. – Idę poszukać Hermiony i za pół godziny widzimy się na
treningu.
- Dobra!
Potter pospiesznie wyszedł przed
portret Grubej Damy. Jutro czekał ich ciężki mecz. Ostatni już w tym roku. Bój
z Krukonami. Od jutrzejszej wygranej zależało, czy wezmą puchar, czy dostaną go
Ślizgoni. Cała szkoła, nie tylko uczniowie, czekali na sobotni ranek. Na
szczęście obyło się bez kłótni między drużynami. Gryfoni lubili się z
Krukonami, więc wiedzieli, że mecz będzie całkowicie sprawiedliwy. A wygrają
lepsi.
Harry zszedł dwa piętra w dół do
biblioteki. Nie pomylił się. Właśnie tam siedziała Hermiona, z którą od
dłuższego czasu nie miał kontaktu. Miał szczęście, bo była sama. Problem z
pozbyciem się Matta lub Ginny prysł, więc pospiesznie podszedł do stolika
Gryfonki.
- Cześć
Miona. – powiedział z poważną miną.
Dziewczyna zdziwiła się na jego
widok. Już parę tygodni nie rozmawiała z chłopakiem. Miała mu za złe to, jak
potraktował Rudą. Poza tym cały czas wszędzie towarzyszył mu Ronald, którego
Hermiona unikała jak ognia. Wybaczyła mu, ale nie potrafiła zapomnieć o jego
wybuchach zazdrości.
- Coś się
stało? – wiedziała, że nie przyszedł do niej bez powodu.
- Tak. –
odpowiedział krótko.
- No to
dalej mów. Zaraz przyjdzie tu Gin i lepiej, żeby nas razem nie widziała.
- Spotkajmy
się wieczorem Miona. Musimy porozmawiać. Mam do Ciebie pilną sprawę. Musisz mi
pomóc. – powiedział na jednym oddechu. – Pokój Życzeń o dwudziestej drugiej.
Przyjdziesz?
- Harry, ale..
– chciała się jakoś wykręcić.
- Proszę. –
minę miał zrezygnowaną.
- Och okej,
niech będzie. – zgodziła się pod przymusem. – Idź już.
- Do
zobaczenia. – uśmiechnął się do niej i wyszedł z pomieszczenia.
Dziewczyna zamyśliła się. Nie
miała pojęcia, czego może chcieć od niej Harry. Ale widocznie to naprawdę musi
być coś ważnego skoro był taki spięty. Po chwili dołączyła do niej Ruda, więc
Hermiona wróciła do pilnej nauki, by przyjaciółka niczego się nie domyśliła.
Wybraniec pospiesznie wyszedł na
błonia. Był lekko spóźniony, więc nie patrzył kogo mija po drodze. Nie chciał,
by drużyna na niego zbyt długo czekała.
- Harry! –
ktoś krzyknął jego imię. Nie zareagował. – Harry! – głos się powtórzył. Chłopak
zatrzymał się i rozejrzał. W jego kierunku biegła Cho Chang. Nie uśmiechnął się
na jej widok. – Cześć. – powiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Cześć,
spieszę się. – odpowiedział i chciał odejść.
- Zaczekaj!
Dla mnie nie znajdziesz chwili? – zrobiła słodkie oczka.
- Nie.
- Ale ja
potrzebuję twojej pomocy. Pokłóciłam się z Allanem. Chyba już się nie
pogodzimy. – nadal mówiła roześmiana.
- A co to ma
wspólnego ze mną?
- No Harry
pomyśl. Moglibyśmy spróbować jeszcze raz. – złapała go za rękę. – Wiem, że mnie
kochasz. Może damy sobie kolejną szansę?
Harry zmierzył dziewczynę od
stóp do głów. Była ładna, to prawda. Kruczoczarne włosy, ciemne oczy. Zbyt
mocny makijaż, zbyt mocno wyprostowane włosy, zbyt krótka spódniczka. Chłopak
skrzywił się i pomyślał o ślicznej, naturalnej Gryfonce, którą tak skrzywdził.
- Nie jestem
zainteresowany. – powiedział grzecznie. – Miłego dnia Cho. – dodał, wyrwał rękę
z jej dłoni i odszedł nie odwracając się, zostawiając ją z szeroko otwartymi
ustami.
Ginny zostawiła na chwilę
Hermionę, udając się do swojego dormitorium po zapomniane notatki. Spieszyła
się. Mimo, że był piątek, to musiała się uczyć. Przecież czekały ją sumy. Jutro
miała mecz, więc nie da rady się pouczyć. Dzisiaj musiała zrobić więcej.
Weszła do swojej sypialni.
Chwyciła notatki i już chciała wyjść, jednak jej wzrok przykuła karteczka
przyczepiona do szafy. Podeszła bliżej i zobaczyła na niej napisane swoje imię.
Szybko otworzyła.
Ginny,
Spotkajmy się w Pokoju Życzeń o 22.
Chcę zrobić niespodziankę Hermionie
i potrzebuję Twojej pomocy.
Matt.
Jaki on kochany – pomyślała dziewczyna.
– Hermiona to ma dobrze. Też bym chciała mieć takiego chłopaka, a nie.. Co
jeden to gorszy. No ale nie ma, co narzekać. - Jak się nie ma, co się lubi, to
się lubi co się ma. – powiedziała do siebie głośno i wybiegła z dormitorium z
powrotem do biblioteki.
Harry jak burza wpadł na boisko.
Nie zdziwiło go, że nie ma z nimi Ginny i Collina. Oboje uczyli się do sumów i
kapitan wiedział, że musi być dla nich wyrozumiały.
-
Załatwiłeś? – spytał go Ron.
- Tak. –
odpowiedział. – A ty?
- Też.
- No to
czekamy do wieczora. – roześmiał się Fred.
Przyjaciółki rozstały się krótko
po godzinie dwudziestej, obie udając potwornie zmęczone. Hermiona weszła do
swojego dormitorium, przebrała się i chwile później wyszła, spotkać się na
chwilę ze swoim chłopakiem, który czekał na nią pod portretem. Później miała
udać się do Pokoju Życzeń na spotkanie z Harrym.
Ginny trochę dłużej posiedziała
w swojej sypialni. Położyła się nawet na chwilę na łóżku, rozmyślając. Brakuje
mi Harry’ego. – pomyślała. – Nie jako faceta, ale jako przyjaciela. Trudno jest
z nim nie rozmawiać, nie uśmiechać się, nie zwracać na niego uwagi. Ale to
przejdzie. W końcu będzie mi z tym łatwiej. Nawet się nie spostrzegła a już na
zegarku była 21:55. Szybko wstała i wyleciała z pokoju. Biegiem udała się pod
Pokój Życzeń.
Wpadła na korytarz i niedaleko
gobelinu z Barnabaszem Bzikiem i trollami boleśnie zderzyła się z jakąś
dziewczyną. Przeraziła się, gdy zobaczyła, że to jej przyjaciółka. Hermiona też
miała nietęgą minę.
- Co ty tu
robisz? – spytała starsza Gryfonka.
- A Ty? –
odpowiedziała młodsza pytaniem na pytanie.
- Umówiłam
się.. – zaczęła, a Ginny zmierzyła ją podejrzliwie. – Z Mattem! – skłamała.
- I czemu
ściemniasz?
- Co? –
Panna Granger nie wiedziała o co chodzi.
- To ja się
umówiłam z Mattem!
- Co? – Hermiona
zbladła. – Podrywasz mi faceta?!
-
Zwariowałaś?! – Ginny krzyknęła na nią. – Napisał mi list. Nieważne. Więc z kim
się umówiłaś? – spytała zła.
- No.. z
Harrym. – odpowiedziała cicho.
- Bierzesz
się za mojego byłego faceta?! – teraz to Ruda była cała blada.
Nagle drzwi do Pokoju Życzeń
otworzyły się z hukiem. Wyjrzał zza nich George. Uśmiechał się radośnie i
popukał się w czoło na ich widok.
- Wy już
całkiem ogłupiałyście. – powiedział, a dziewczyny prychnęły jednocześnie. – Nie
drzyjcie się tak, bo Filch zaraz tu przyjdzie i będzie afera. Właźcie.
Przyjaciółki spojrzały po sobie
zdziwione. Nie miały innego wyjścia, musiały go posłuchać. Za bardzo nie
chciały dostać szlabanu i spędzić soboty w lochach, więc posłusznie pokiwały
głowami.
Hermiona weszła pierwsza i z
wrażenia aż pisnęła. Po chwili do jej ucha zaczęła piszczeć Ginny. Przyjrzały
się jeszcze raz dokładnie. Cały Pokój Życzeń poobwieszany był wspólnymi
zdjęciami szóstki przyjaciół. Na wakacjach, w szkole, na Balu, na dworcu Kings
Cross. Z każdej ściany w ich kierunku płynęły piękne uśmiechy, roześmiane oczy
i prawdziwa przyjaźń. Teraz popatrzyły w głąb pomieszczenia. Na samym końcu
zauważyły Freda, Rona i Harry’ego. Stali z kwiatami i malutkimi pakunkami.
Dziewczyny rzuciły im się na szyję. George przyglądał się temu z daleka,
śmiejąc się w niebogłosy. Długo trwało zanim się od nich oderwały.
- Chciałyśmy
was przeprosić. – powiedział Fred.
- Za każde
nasze złe zachowanie. – odezwał się Harry.
- Za każdy
wybuch, złe słowo, złą minę. – dodał Ron.
- Ale
pamiętajcie, cokolwiek by się działo..
- Cokolwiek
w dalszych latach będzie się z nami działo..
- Zawsze
będziemy przyjaciółmi.
- Kochamy
was dziewczyny! – krzyknął Fred.
- Więc
wybaczcie nam. – Harry.
- I niech
już wszystko będzie jak dawniej. – skończył Ron.
Hermiona z Ginny zaczęły ze
wzruszenia płakać. To była taka piękna chwila. W ciągu sekundy wybaczyły
chłopakom wszystko, co zrobili, jak się zachowali. Nieważne było, kto kogo
jakim darzył uczuciem. Dzisiejszego wieczora najważniejsza i jedyna była ich
przyjaźń.
Przesiedzieli i przegadali tak
prawie do świtu. Znów połączyła ich więź. Rozmawiali o wszystkim i o niczym,
umiejętnie omijając temat miłości i byłych par.
Przyjaciółki od chłopaków
dostały bransoletki z zawieszkami. Z F jak Fred, R jak Ron, H jak Harry i G jak
George oraz dwoma malutkimi serduszkami. W tej chwili wiedzieli, że już
wszystko będzie dobrze.
Macie jakieś wskazówki? Piszcie w komentarzach! :)
Maja.