Następnego dnia Hermionę
obudziły jasne promienie wpadające do pokoju. Delikatnie otworzyła oczy i
uśmiechnęła się. Odwróciła głowę, by sprawdzić, czy jej przyjaciółka jeszcze
śpi. Ze zdziwieniem odkryła, że Ginny nie ma w łóżku. Panna Granger spojrzała na
zegarek. Dochodziła dwunasta. Z pośpiechem wyskoczyła na równe nogi. Pewnie
wszyscy na mnie czekają. – pomyślała. – Muszę jak najszybciej zejść na dół.
Już stała przy drzwiach, gdy jej
wzrok przykuła różowa karteczka, leżąca na stoliku przy szafie. Wzięła ją do
ręki. Była zaadresowana do niej. Otworzyła i przeczytała.
Kochana Hermiono!
Dziękuję za wczoraj. Było wspaniale.
Już nie mogę się doczekać naszego kolejnego
spotkania.
Co powiesz na spacer w poniedziałek późnym
popołudniem?
Już tęsknię za Tobą.
Matt.
Hermiona przeczytawszy liścik
uniosła lekko brwi do góry. Przecież tak naprawdę nic się wczoraj nie zdarzyło
między nimi. Długi czas siedzieli przy sobie przytuleni. Później rozmawiali,
potrafił rozśmieszyć ją do łez. Dzięki niemu cały zły humor prysł jak bańka
mydlana. Następnie wrócili do ogrodu i tańczyli do białego rana. Wiele osób nie
odrywało od nich wzroku, bo nie spodziewali się takiego widoku. Ale przecież
nic między nimi nie było. Dopiero się poznawali.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
Weszła jeszcze tylko do łazienki, umyła zęby i przeczesała włosy. Zarzuciła na
siebie o dwa rozmiary za dużą bluzę, karteczkę od Matta włożyła do kieszeni i
zeszła na dół, do kuchni.
Przy stole siedziała prawie cała
rodzina Weasleyów. Brakowało tylko Billa i Fluer oraz Charliego i Clary, którzy
udali się do swoich domów już wczesnym rankiem.
- Dzień
dobry wszystkim! – zawołała Panna Granger.
- Ooo śpioch
wstał! – zaśmiała się Ginny, siedząca obok Harry’ego. – Wyspałaś się? – spytała
swoją przyjaciółkę.
- No jasne. –
odpowiedziała jej. – Przepraszam tylko, że tak długo.
- Nie
przejmuj się kochaneczko! – powiedziała Pani Weasley. – Miałaś prawo. Przecież
bawiłaś się do samego rana.
- To było wspaniałe
przyjęcie. – uśmiechnęła się do mamy swoich przyjaciół.
- Zależy jak
dla kogo.. – mruknął pod nosem Ron, jednak usłyszał go tylko siedzący obok
Fred, który przesłał mu potwierdzające spojrzenie.
Hermiona usiadła obok Rudej i na
talerz nałożyła sobie dwa tosty. Pani Weasley podała jej kawę, którą dziewczyna
wypiła ze smakiem.
- A gdzie
Matt i Jass? – spytała przyjaciółki.
- Wrócili
już do Hogwartu.
- Tak
wcześnie? Dlaczego?
- Nie mam
pojęcia. Wydaje mi się, że rodzice chcieli jeszcze całe popołudnie spędzić z
nami, dlatego oni wrócili rano, a my wrócimy dopiero wieczorem.
- Aha..
Szkoda. – powiedziała smutno starsza Gryfonka.
- Szkoda? –
Ginny zdziwiła się. – Czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć?
- Tak,
musimy pogadać. – Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Mamo? –
zawołała Ginny. – My idziemy z Hermioną na spacer!
- Dobrze,
dziewczynki. Tylko wróćcie na obiad. – odpowiedziała jej Molly, więc Ginny
chwyciła przyjaciółkę za rękę i razem ze śmiechem wybiegły z kuchni prosto na
podwórze.
Oddaliły się dość spory kawałek
od Nory. Nie chciały, by ktokolwiek im przeszkadzał lub podsłuchiwał. Doszły na
skraj lasku, niedaleko jeziora, w którym kąpały się latem. Usiadły na ściętych
pniach drzew i zaczęły gadać jedna przez drugą.
- No to mów!
Co z Mattem, Ronem i Fredem? – Ruda chciała wszystko od razu wiedzieć.
- A co z
Harrym? – pytaniem na pytanie odpowiedziała jej Hermiona.
- Z Harrym?
A co ma być z Harrym?
- Kochana,
przecież widziałam, jak zniknęliście wczoraj bardzo wcześnie i już się nie
pojawiliście. – zaśmiała się dziewczyna. – Poza tym twoje łóżko dzisiaj było
nieruszone.
- Zdążyłam
je pościelić! – zaprzeczyła szybko młodsza Gryfonka.
- Nie kłam!
Przecież wróciłam do twojego pokoju nad ranem i też cię nie było.
- Yyy.. –
Ginny nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Przestań i
opowiadaj, co się działo, gdzie byliście, co robiliście.
- Przed tobą
nic się nie da ukryć. – Ruda udała obrażoną. – Byliśmy tu i tam. Całowaliśmy
się, było wspaniale. Hermiono, ja jestem pewna! To jest ten! To jest ten
jedyny! – była bardzo przejęta.
- Czujesz to
w środku? Kochasz go? Jesteś tego pewna? – Hermionie udzielił się nastrój
Ginny.
- Jak
niczego innego w życiu! Jestem szczęśliwa! – na te słowa Hermiona wstała i
szybko podeszła do przyjaciółki.
- Tak się
cieszę Gin! – przytuliła ją. – Będę mocno trzymać za was kciuki!
- Dzięki
Miona. – odpowiedziała. – Ja też się cieszę. Ale koniec o mnie.. – odsunęła Hermionę
od siebie. – Mów, co z tobą.
- O co
konkretnie pytasz?
- O twoją
noc z Mattem.
- Skąd o tym
wiesz? – spytała zaskoczona. – Przecież cię nie było.
- Słyszałam
dzisiaj rozmowę Freda z Georgem.
- Rozmawiali
o mnie?
- Tak. –
Ginny pokiwała głową. – Fred widział, jak przytulałaś się z Mattem w ogrodzie.
Nie był z tego faktu zbyt zadowolony. Ale stwierdził tylko, że dobrze, że to
nie był Ron.
- Co ja
narobiłam.. – podłamanym głosem powiedziała Hermiona. – Matt ma rację.
- O czym ty
mówisz?
- Już poróżniłam
braci. Jeśli dalej tak będę robić to skłócę ich na amen. Muszę się od nich
odsunąć. – jej oczy wypełniły się łzami.
- Przecież
wiesz, że tak się nie da. Będziesz się ukrywać w swoim dormitorium?
- Jeśli
będzie trzeba.. – smutno odpowiedziała Hermiona.
Obie zamyśliły się na chwilę.
Szatynka nie chciała tracić kontaktu ze swoimi przyjaciółmi, ale powoli
dochodziło do niej, że to jest jedyne wyjście. Ginny domyślała się, co teraz
czuje Hermiona, ale była zła na siebie, że nie potrafi jej pomóc. Postanowiła
zmienić temat i spytała.
- A co z
Mattem?
- Nic.
Przecież ledwo się znamy. Ale wczoraj bawiłam się z nim świetnie. To wspaniały
chłopak.
- Podoba ci
się? – wprost zapytała Ruda.
- Nie wiem..
– odpowiedziała cicho, ale za szybko Panna Granger. – Chyba tak. – poprawiła się
tym razem szczerze. Pokażę ci, co mi napisał. – wstała i zaczęła przeszukiwać
kieszenie spodni. Zajęło jej to dobrą minutę. – Kurczę musiała mi ta kartka
gdzieś wypaść!
Różowa karteczka od Matta,
adresowana do Hermiony, leżała samotnie na podłodze kuchni. Na nieszczęście
dziewczyny znalazł ją Ron. Nie przeszkodziło mu napisane imię przyjaciółki, by
otworzyć ją i przeczytać. Kolor jego twarz zmieniał się z każdym czytanym
słowem. Najpierw zbladł, później zzieleniał, a gdy zauważył w rogu dwa małe
serduszka, zrobił się cały czerwony. Zazdrość rozsadzała go od środka. Wbiegł
po schodach na górę i wpadł do pokoju bliźniaków. Na łóżku leżał tylko Fred,
Georga nie było w pomieszczeniu.
- Ronald
idioto! Nie wiesz, że się pu..? – przerwał, zauważając minę brata. – Co się
stało?! – zapytał przejęty. Wiedział, że taki wyraz twarzy Ronalda nie pojawia
się bez przyczyny.
- Wiem, że
ostatnio się między nami nie układa, ale patrz na to! – powiedział i rzucił
Fredowi pod nos różową karteczkę. – Coś trzeba z tym zrobić!
Fred szybko przeczytał liścik. W
jego oczach pojawiła się nienawiść. Nie mógł znieść, że Hermiona brata się z
frajerem, przez którego pokłócił się z własnym bliźniakiem. Z którym całowała
się Jasmine po Balu Noworocznym.
- Tak! –
krzyknął. – Masz rację. Coś trzeba z tym zrobić.
Proszę bardzo, jak szybko dodaję nowość! Zapraszam Was do komentowania i jeśli ktoś chciałby być informowany o rozdziałach, to można zostawić numer gg, a na pewno będziecie wiedzieć w pierwszej kolejności :) pozdrawiam!
maja.