Parę dni
później, dość późnym popołudniem Hermiona siedziała w Pokoju Wspólnym
obładowana na około książkami. Czekał ją ciężki
wieczór. Na jutro musiała napisać trudne wypracowanie ze starożytnych
runów, do tego jeszcze poćwiczyć zaklęcie zapomnienia do Flitwicka i zrobić
mapę jednego z gwiazdozbiorów na astronomię.
Aż takiego nawału pracy nie
spodziewała się na 6 roku. Nie minął jeszcze tydzień od rozpoczęcia, a już
zdążyła zapomnieć o wakacjach. Z
utęsknieniem czekała na Święta albo chociaż Noc Duchów.
Miała napisaną prawie stopę
eseju, gdy nagle koło niej zjawił się mały tłumek ludzi.
- Hermiono!
Sprawa jest bardzo poważna. – poznała głos Harry’ego, ale nie podniosła głowy.
- Musisz nam pomóc. – rozpoznała Georga.
- Musisz nam pomóc. – rozpoznała Georga.
- Czy to nie
może poczekać? – spytała z wyrzutem i uniosła głowę. Oprócz wcześniej wspomnianych
chłopaków nad nią stał też Ron oraz Fred z uwieszoną na ramieniu Angeliną.
Skrzywiła się. – Jestem zajęta. Mamy masę do zrobienia. Ale oczywiście wy
zapomnieliście o tym? – spojrzała na Rona i Harry’ego.
- Są ważniejsze kwestie! – zaprotestował rudzielec.
- Są ważniejsze kwestie! – zaprotestował rudzielec.
-
Oczywiście, może dla was. Idźcie sobie. Nie mam czasu. –pochyliła się nad
pergaminem.
- Jaka ona
jest niemiła.. – zaczął Fred, ale natychmiast Angelina zmroziła go spojrzeniem.
- Hermiono,
naprawdę potrzebujemy twojej pomocy.. – błagalnie popatrzyła na nią dziewczyna.
- Dobra.
Mówcie o co chodzi.. – westchnęła młodsza Gryfonka.
- Musisz iść
do McGonagall.. – zaczął Ron.
- Ja nic nie
muszę, jak już to mogę! – przerwała mu.
- Dobra. Prosimy Cię, byś poszła do profesorki i pogadała z nią na temat naszej drużyny.
- Dobra. Prosimy Cię, byś poszła do profesorki i pogadała z nią na temat naszej drużyny.
- Dlaczego
akurat ja?
- Bo ona cię
uwielbia. – uśmiechnął się Potter.
- Nie
pójdę.. – odpowiedziała.
- Dlaczego?!
– krzyknął z pretensją Fred.
- Nie krzycz
na nią.. – szturchnął go George.
- Bo nie mam
nic wspólnego z Quidditchem. Zresztą to dla dobra drużyny powinniście przejść
kolejne testy. Może wcale nie jesteście najlepszymi Gryfonami. Może są od was
lepsi. A ja chcę, żeby nasz Dom wygrał
Puchar Quidditcha. Tutaj nie może być żadnych oszustw. – powiedziała ciągiem.
- My nie
jesteśmy najlepszymi Gryfonami?! – ponownie krzyknął Fred.
- Może nie!
– odpowiedziała mu też krzykiem.
- Ale
Hermiono.. Ślizgoni od lat nie robią testów. Ich kapitan zawsze sam wybiera
skład. – powiedziała Angelina.
- No też
macie się z kim porównywać!
- I to już
twoja ostateczna decyzja? – zapytał z rozżaleniem Harry.
- Tak. I
skoro nie mogę się uczyć tutaj, to idę na górę. – zebrała swoje rzeczy i
wyszła.
Przyjaciele popatrzyli na
siebie. Hermiona nigdy nie odmawiała im pomocy. Nawet Potter był zaskoczony jej
zachowaniem.
- Nie wierzę
w to, co przed chwilą usłyszałem! – zawołał George, a reszta tylko pokiwała
głowami.
Hermiona weszła do swojego
dormitorium i rzuciła wszystkie rzeczy na podłogę. Usiadła na parapecie. Nie na
tym miała polegać twoja zmiana Hermiono.. – mówiła do siebie w myślach. –
Dlaczego w sumie to zrobiłaś? Żeby Fred w jakiś sposób zaczął cię zauważać?
Przecież tylko zniechęciłaś go do siebie idiotko.. O czym ty myślisz? Że on
zostawi Angelinę dla ciebie? Głupia jesteś! – cicho westchnęła.
Jej rozmyślania przerwała mała
czarna sówka, pukająca w jej okno. Dziewczyna otworzyła je i wpuściła ptaka do
środka, który wyciągnął w jej kierunku nóżkę. Panna Granger odwiązała liścik i
pogłaskała sówkę po łebku. Następnie rozłożyła kartkę.
Droga Hermiono,
Mam nadzieję, że
jeszcze mnie pamiętasz.
Parę dni temu
wpadliśmy na siebie w lochach.
Chciałbym Ci się jakoś
zrewanżować za te siniaki,
których na pewno
nabawiłaś się podczas upadku.
Jutro o godzinie 19
będę czekał na Ciebie w Wielkiej Sali,
by zabrać Cię na
spacer.
Mam nadzieję, że
przyjdziesz.
Pozdrawiam.
Peter.
Dziewczyna zapamiętała tego
chłopaka. Parę razy widziała go na korytarzu, jednak unikała bliższych spotkań.
Myślała, że Ślizgon dawno zapomniał o
ich „wypadku”, a tu takie zaskoczenie. Spotkam się z nim – pomyślała. –
oczywiście, no bo w sumie dlaczego by nie? Nie mogę przecież na okrągło się
uczyć. Szybko wstała i wyciągnęła z torby kartkę.
Peterze,
Bardzo chętnie się z
Tobą spotkam.
Do zobaczenia jutro.
Hermiona.
Następnego dnia Panna Granger z
uśmiechem udała się na śniadanie. Z ulgą przyjęła fakt, że przy stole nie
zobaczyła nikogo z drużyny quidditcha. Przysiadła się do Ginny. Była zła na siebie, że tak mało czasu
spędzały ze sobą. Ale w sumie Rudą bardzo rzadko było widać bez towarzystwa
Deana. Nie rozstawali się prawie na krok.
- Cześć Gin.
– przywitała się.
- O
Hermiona! Myślałam, że zjadłaś wcześniej z resztą. – odpowiedziała. – Ale
bardzo dobrze, muszę ci podziękować.
-
Podziękować? Za co? – zdziwiła się.
- Że nie
poszłaś do Mcgonagall. Bo wiadomo, że zgodziłaby się na każdą twoją prośbę.
- A co Ty
masz z tym wspólnego kochana? – jeszcze bardziej się zdziwiła.
- Idę
dzisiaj o 16 na testy. Chcę być ścigającą. Jakiś pożytek z tylu braci. Nauczyli
mnie dobrze latać. – roześmiała się.
- Naprawdę?
– Hermiona szczerze ucieszyła się. – Będę trzymać za ciebie kciuki!
- A nie
przyjdziesz? – zasmuciła się Ruda.
- Nie. Nie
chce im się jeszcze bardziej narażać. Poza tym mam randkę..
- Randkę?
Jaką randkę?! – zapytała.
- Hej Ginny!
– nagle zawołał do niej z końca sali Dean. – Chodź, odprowadzę cię na
zielarstwo!
- Jej, muszę
lecieć. Koniecznie porozmawiamy wieczorem. Ty i randka, jej jak się cieszę! – i
już jej nie było.
Hermiona zaśmiała się. Ginny
była taka zakręcona. Nigdy na nic nie miała czasu. I była zakochana. Przeszedł
jej Harry i była szczęśliwa z Deanem. To bardzo dobrze. – pomyślała. – Ja
dzięki komuś też w końcu zapomnę o Fredzie! – postanowiła i zadowolona z siebie
dokończyła śniadanie.
Lekcje ciągnęły jej się
niemiłosiernie. Harry z Ronem nie odzywali się do niej, więc skazana była
jedynie na Neville’a i na okrągło plotkujące Parvati z Lavender. Z ulgą wyszła
z transmutacji, ponieważ była to jej ostatnia lekcja. Udała się z koleżankami
na obiad.
- Hermiono,
słyszałaś? – zapytała ją Lavender.
- O czym?
- Na
dzisiejszych testach do drużyny Gryffindoru ma być obecna też Pani Hooch. I to
ona pomoże wybrać Harry’emu skład.
- No i
dobrze! – pokiwała głową Parvati. – Przynajmniej będzie sprawiedliwie. – na co
Hermiona już nie zareagowała.
Jak Wasz sylwester kochani? Nie chciałam tego robić, jednak jestem zmuszona. Dodam kolejny rozdział, jeśli będzie co najmniej 5 komentarzy. Pozdrawiam!
Maja.