Wiadomości, dla Was


sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 43.

                Siedemnastoletni Puchon szedł korytarzem trzeciego piętra wściekły jak nigdy. Zbliżał się do biblioteki, gdzie miał do odwalenia dwa dodatkowe eseje. Co najgorsze, nie jego eseje. Powoli nadchodziły dni egzaminów. Był na ostatnim roku, więc czekały go owutemy, a nawet nie miał czasu, by się do nich przygotowywać. Ta „ruda małpa”, jak nazywał Ginny Weasley w myślach, przysyłała mu listy z wymaganiami średnio co dwa dni. Zaczęła od prostych rzeczy. Przygotowanie śniadania do jej dormitorium, czy pomoc Hagridowi przy sklątkach, jednak powoli zadania robiły się coraz gorsze. Coraz bardziej czasochłonne. Dzisiaj dla piątoklasistki musiał napisać wypracowanie z eliksirów i historii magii. Dwóch przedmiotów, których nienawidził najbardziej na świecie. Powoli nie znajdował nawet minuty na spotkania z Jasmine i wiedział, że właśnie taki był cel Gryfonki. Ze swoją dziewczyną, Hermioną widywał się jak do tej pory, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Zrezygnowany wszedł do biblioteki, udał się w stronę półek, a następnie usiadł i zaczął pisać.
                W tym samym czasie dwie Gryfonki siedziały w Pokoju Wspólnym ich Wieży żartując i śmiejąc się. Dopisywał im świetny humor.
- Widziałam się z nim dzisiaj po obiedzie. – powiedziała Hermiona. – Gdybyś widziała, jaką miał minę.
- Jaką? – spytała Gin.
- Przerażoną. Musimy chyba powoli z tym kończyć. Faktycznie, jestem wredna, ale chyba nie chcę mieć jego załamania nerwowego na sumieniu.
- W sumie masz rację. – Ruda pokiwała głową. – Ale jeszcze może z dwie krótkie akcje, co?
- Dobra. – potwierdziła Panna Granger i po chwili roześmiała się głośno.
- A tobie co? Z czego się cieszysz?
- Właśnie sobie wyobraziłam, że on tak siedzi w tej bibliotece i pisze. I nie ma zielonego pojęcia, że..
- Że te prace są już dawno oddane. – dokończyła za nią Panna Weasley i również wybuchła śmiechem.
                Harry z Ronem, Fredem i Georgiem wracali dziedzińcem do zamku po treningu Quidditcha. Byli potwornie zmęczeni, jednak jednemu z nich nadal towarzyszyła niesamowita energia.
- A ty co dzisiaj taki nabuzowany? – spytał brata Fred.
- Właśnie. Zachowujesz się, jakbyś wypił co najmniej litr jakiegoś płynu dopingującego. – dodał George.
- Ronuś nam się zakochał. – zaśmiał się Harry.
- Zakochał?! – krzyknął zdziwiony bliźniak.
- Niby w kim? – Fred nie krył złości, ponieważ w głowie miał to, jak jego młodszy brat uganiał się za Hermioną. – Mam nadzieję, że to nie jest MOJA Hermiona. – powiedział, akcentując przedostatnie słowo.
- Ej Fred, przypominam ci, że Hermiona wcale nie jest twoja. – odezwał się Harry. – Nadal jest z Mattem.
- I w ogóle nie chce z nami o tym gadać. – dodał Ron, na chwilę zapominając o jego nowej miłości życia.
- Dajcie jej czas. – powiedział Fred. – Zrozumie, że źle robi, jak się przejedzie kolejny raz. – George na słowa brata pokiwał tylko głową. – Dobra, ale skoro to nie Miona to w kim się Ronaldziku zakochałeś?
- To tajemnica! – zdenerwował się Ron.
- W Dori z Ravenclawu. – powiedział Harry, nie zważając na swojego przyjaciela. – Ona pomogła Hermionie w akcji z Malfoyem i Peterem.
- To naprawdę była jej sprawka? – spytał Fred.
- Tak. Nasza kujonka ma niezły łeb. – odpowiedział mu brat bliźniak.
- A na twoim miejscu stary bym się trochę obawiał. Coś nam się Hermionka mściwa zrobiła ostatnio. – głos zabrał Harry. – I dobiera się do skór wszystkich swoich eks.
- Dajcie spokój. Mi to nie grozi. – powiedział Fred.
- I co z tą Dori? – zmienił temat ciekawski George.
- Umówili się na randkę. – odpowiedział Potter zamiast Weasleya.
- Co? – spytał Fred.
- Jak? – spytał George.
- Gdzie?
- Kiedy?
- Przecież ona jest ładna!
- Jak to zrobiłeś?!
- No nie wierze!
- No dokładnie!
- Totalnie!
- Kompletnie!
- Dzięki stary.. – powiedział cicho Ronald do Harry’ego i szybszym krokiem niż reszta, wszedł do zamku, starając się nie słuchać przekrzykiwań swoich starszych braci.
                Było grubo po 22, kiedy Matt w końcu skończył eseje dla Ginny. Był padnięty, jedyne o czym marzył, to o położeniu się do łóżka. Wszedł do Pokoju Wspólnego Puchonów, udał, że nie słyszy wołań kolegów z domu i wszedł do swojego dormitorium. Przebrał się w piżamę i wskoczył do łóżka. Już prawie zasypiał, gdy obudziło go pukanie do okna. Otworzył oczy, spojrzał w tamtym kierunku i jęknął głośno. To była sowa. Sowa Ginny Weasley. Wstał szybko i wpuścił sówkę do środka. Ta wystawiła nóżkę, a on odwiązał i rozłożył list.

Cześć frajerze.
Dostałam eseje, są całkiem przyzwoite, dzięki.
Masz nową misję.
Neville dostał szlaban, ale nie ma czasu go odrobić.
Posprzątasz wszystkie szatnie na boisku, jutro o 18:00.
Hooch przyjdzie je sprawdzić o 19:00,
więc ma Cię tam już nie być.
Pozdrawiam.
Twoja ulubiona koleżanka G.W.
(lub jak wolisz R.M. – nie myśl, że nie wiem)

                Matt zaklął głośno. Jutro w końcu miał spędzić czas z Jasmine. Dziewczyna bardzo denerwowała się, że Puchon nie ma dla niej czasu, ale niestety.. Już kolejne spotkanie będzie trzeba odłożyć. Obiecał sobie w myślach, że gdy tylko nadarzy się okazja to zabije Rudą, wrócił do łóżka i szybko zasnął.
                Kolejne parę dni minęły wszystkim bardzo szybko. Po odbębnieniu nie swojego szlabanu, Matt dostał trzy dni wolnego, ale wiedział, że jest to jedynie cisza przed burzą. Ginny uśmiechała się do niego szyderczo na korytarzach, a on udawał, że tego nie zauważa. Był jednak pewny, że dziewczyna nie wygadała się, ponieważ z Hermioną układało mu się wspaniale. Nie kłócili się, spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Podczas jednego z ich spotkań chłopak zaczął się zastanawiać, czy na pewno dobrze robi. Zaczęło mu dużo bardziej zależeć na Gryfonce. Na początku spotykał się z nią jedynie przez to, że miał dług wobec Franklina, jednak teraz dziewczyna zaczęła go cholernie pociągać. W głowie kłębiły mu się setki różnych myśli. Miał dylemat, czy czasami nie zerwać z Jass i nie przyznać się Hermionie do tego, co zrobił, mając nadzieję, że Panna Granger mu wybaczy. Bo to Hermiona była słodka, niewinna, inteligentna, piękna. Jasmine to jego koleżanka od dziecka i najzwyczajniej w świecie, chyba powoli zaczynała mu się nudzić.
                Gdy obudził się piątkowego ranka, sówka Ginny czekała na niego na oparciu krzesła. Przełknął głośno ślinę. Nie wiedział, czego ma się tym razem spodziewać. Dłonie mu drżały, gdy rozkładał kartkę.

Cześć frajerze.
Widzimy się dzisiaj na błoniach o 22:00.
Weź ze sobą tę kretynkę Jasmine.
Nie spóźnijcie się.
Pozdrawiam.
Twoja ulubiona koleżanka G.W.
(lub jak wolisz R.M. – nie myśl, że nie wiem)


Zaskoczył go brak nowego zadania. Poczuł przerażenie. Zastanawiał się, czy dostanie wykaz nowych czynności dziś wieczorem czy Rudą przestało to bawić i Miona dowie się o wszystkim. A nie mogła. Nie teraz. Nie, gdy postanowił niedługo sam jej o wszystkim powiedzieć. Serce zaczęło mu walić jak młotem. Bał się.



Pozdrawiam!


Maja.